KOMU ODDAJESZ SWOJĄ MOC

Kiedy mówię „Moc” mam na myśli tę wewnętrzną sprawczą siłę, której używamy by radzić sobie ze sobą i z sytuacjami w życiu w konstruktywny sposób. Ta siła wypływa z osobistej woli, z ducha,  z wiary i zaufania do siebie,  że chcemy, możemy, damy radę, potrafimy, mamy siły, wiemy jak, że jesteśmy OK.  

Dzięki niej odejmujemy samodzielne kroki, tworzymy swoje życie i decydujemy o sobie. 

Będąc długo pod wpływem toksycznej osoby, takiej która manipuluje i  kontroluje, możemy zdać sobie sprawę że  nasze emocje, reakcje, to jak się czujemy i co robimy ciągle  uzależniamy od tego co ta osoba  nam powie, czego od nas chce,  co nam da, co zrobi a czego nie zrobi i czego nam odmówi.  Jesteśmy zależni od czyjejś łaski i niełaski. 
Kiedy w końcu mamy tego naprawdę dość, na tyle dość by chcieć to zmienić i  wyrwać się z tej zależności, jako pierwszy krok ku zmianie postawy z osoby podporządkowanej do osoby wolnej a przynajmniej równouprawnionej, dobrze jest zadać sobie kluczowe pytanie:

Do kogo należy Moja Moc?

W relacji toksycznej jest tak, jakbyśmy oddali tę swoją moc osobie która nas ogranicza i kontroluje dla własnej korzyści. Możemy też powiedzieć że ta osoba robi wszystko, by naszą moc zawłaszczyć dla siebie, trzymać nas w kagańcu i na smyczy.  Jeśli  temu ulegamy, gdzie jest nasza moc? 

Dzieje się to na różny sposób. Oddajemy komuś innemu swoją moc na przykład gdy 
- stawiamy tę osobę na piedestale kogoś od kogo jesteśmy zależni myśląc 'nie potrafię bez niej/niego żyć', 'nie poradzę sobie bez niej/niego'
- pozwalamy by ktoś nami rozporządzał, podporządkowujemy się nie        stawiając sprawiedliwych i zdrowych granic 
- uważamy się za gorszych od kogoś, mniej ważnych
- bierzemy na siebie wmówione nam przez kogoś niesłusznie poczucie winny i powinności.
- kogoś lub czegoś  się boimy.
- dławi nas bezsilna złość na kogoś lub coś i nic z tym nie robimy
Albo  czujemy się niepewni, niezdolni,  ciągle na rozdrożu, oczekując czyichś  rad,  czyjegoś potwierdzenia, pozwolenia, robienia za nas, podejmowania decyzji za nas.

Są to programy, albo skrypty myślowe i reakcje zaszczepione w nas,  które pozbawiają nas naszej sprawczej siły, woli i decyzyjności.  

W toksycznej relacji jest cała masa tego typu uwikłań, które tłumią naszą własną wolę i sprawczość. Zamiast decydować o sobie robimy to co nam każe, czego od nas oczekuje i wymaga osoba manipulująca.    Wydaje nam się musimy robić krzywdzące nas niepotrzebne  rzeczy przed którymi się wewnętrznie buntujemy, bo ktoś na naciska, bo jesteśmy to komuś ‘winni’, bo ta osoba 'wie lepiej' a przy tym nie wierzymy we własną wartość, nie dajemy sobie prawa stawiać granic i zachowywać się  jak wolni ludzie szanujący swoje prawa.  

Często te myśli i uczucia które sprawiają że oddajemy swoją moc komuś/czemuś są nie uświadomione, na wpół racjonalne. Reagujemy automatycznie, jakby z nawyku ulegania innym nie zdając sobie do końca sprawy dlaczego bojkotujemy siebie samych. Czasem to jest naprawdę irracjonalne.   Czasem trzymają nas w szachu  czyjeś argumenty i forsowane na nas i narzucane nam tu i teraz sugestie, zakazy i nakazy. Ale najczęściej to  co nas blokuje i zatrzymuje  siedzi tylko w naszej głowie, taka sabotująca nas samych irracjonalna destrukcyjna krytyczna narracja i rozmowa którą prowadzimy w myślach sami ze sobą albo z osoba która jest w danym momencie nieobecna. . 
Jest to efekt programowania i tzw. gaslightingu który nam aplikowali różni ludzie na naszej drodze, projektowanej na nas krzywdzącej nieprawdy którą  nasz podświadomy umysł zaaprobował jako fakt i się na tym zafiksował. 

Zbiera się to w głowie i w sercu przez całe życie.
Na przykład słyszałeś od taty lub mamy  że co ty tam wiesz, nie masz głosu, masz robić co ci każą i nie pytaj dlaczego, jak nie  to coś okropnego ci się stanie,  nie poradzisz sobie, bo jesteś do niczego, gorszy, beznadziejny, winny.....itp
I teraz masz to w głowie, gdzieś podświadomie i teraz w dorosłym już życiu to cię powstrzymuje przed  postawieniem jasnych granic i powiedzeniem ‘nie’ osobie która cię nie szanuje,  wykorzystuje, kontroluje.  
W takiej sytuacji jest 'posłuszna córka'  która w wieku 30 lat przynosi autorytarnemu ojcu  kapcie zamiast żyć własnym życiem, albo pracownik który boi się domagać się zapłaty za dodatkową pracę w nadgodzinach, albo osoba która nie jest w stanie sama dokonać żadnego wyboru i podjąć decyzji tylko zawsze się pyta co ma zrobić  jakiegoś mentora, czy idzie do wróżki. 
Takich przykładów mogą być setki, ale efekt zawsze podobny.

Zamiast zrobić krok naprzód – oglądasz się na kogoś, tkwisz w niechcianym, w cudzej narracji twojego świata, bo twoja Moc zrobienia tego kroku wprzód cały czas jest uwięziona w skrypcie niemocy i niewiary który dałeś sobie wmówić przez rodzica, babcię, nauczyciela, księdza, kolegę, partnera szefa czy kogokolwiek.  I wtedy nie ty nią dysponujesz, tylko wciąż ten tata, czy mama, partner, szef, czy inny ‘autorytet’ albo wykorzystująca cię osoba. Oni w pewnym sensie zabrali ci twoją moc  a ty  się na to zgodziłeś i się jej wyrzekłeś.  

Tak samo jest z niesłusznym poczuciem winy, baniem się kogoś, czegoś, czekaniem na czyjąś pomoc, litość, że ktoś coś za nas/dla nas zrobi chociaż możemy to zrobić sami,  czy proszeniem o przyzwolenie,  podjęcie za nas decyzji.
To zawsze oznacza że swoją moc oddajesz komuś/czemuś z przeszłości lub teraźniejszości, zamiast użyć jej sam, tu i teraz,  tak  żeby ci służyła.  Żeby zadziałać, podjąć decyzję, ruszyć się, zmienić podejście, zrobić co trzeba, pójść do przodu, wziąć odpowiedzialność za siebie, masz setki wymówek dlaczego 'nie możesz'.

Dlatego jeśli chcesz wysupłać się z układów których już nie chcesz, zrobić coś konstruktywnego, zmienić coś, rozwiązać swój problem czy stworzyć coś nowego co cię pociąga, a masz wrażenie że coś /ktoś cię powstrzymuje  zapytuj się siebie: ‘Do kogo należy Moja Moc’ .
Prawidłowa odpowiedź jest :

‘Moja Moc należy do mnie’.

Powiedz to głośno go siebie. Kilka razy. Możesz sobie tupnąć przy tym nogą, albo uderzyć pięścią w stół,  jeśli chcesz:))) 

I to jest punkt wyjścia do poradzenia sobie praktycznie z każdym małym i dużym problemem. 
Jeśli chcesz zerwać nawykiem poddańczości i uległości ale  na początku trudno  ci tak z pełnym przekonaniem  zadeklarować 'moja moc należy do mnie' spróbuj chociaż założyć że to może być prawda.  Poddaj pod wątpliwość swoje 'nie mogę' i zapytaj się siebie 'Właściwie czemu nie?' W końcu to moje życie i ja tu decyduję i wiem najlepiej""  'Ja tu jestem teraz królem swojego życia' :))) 
Rób to tak wiele razy aż w końcu to POCZUJESZ.  To jest ważne : poczuć. Na początku to może być mechaniczne powtarzanie, ale zaczyna działać dopiero kiedy dojdzie do tego czucie. To w tym POCZUCIU jest siła, motor do działania, słowa i gesty są tylko narzędziem by to POCZUCIE przywołać.

Przywołując swoją moc przywołujemy też swoją odpowiedzialność za siebie samych. Hm, odpowiedzialność za siebie.....jak się czujesz ze słowami ' odpowiedzialny za siebie', co ci się kojarzy? wiem że dla niektórych ludzi odpowiedzialność jest wymagającą ideą, może nawet niewygodną, ale czyż odpowiedzialność za siebie nie oznacza przede wszystkim samo-decyzyjności, sprawczości i wolności? Nie trzeba się jej bać, kiedy  idzie w parze z odzyskaną wewnętrzną siłą. Z Mocą. 


Otwiera cię to na wiele możliwości. Ogólnie ujmując  na to że 'możesz' i ' dasz radę'. Sam. Bez niczyjego pozwolenia,  rady, pomocy czy 'łaski', czekania że ktoś, albo coś .....

Jeśli pojawiają się trudność z uznaniem i poczuciem że twoja Moc należy do ciebie i że nią dysponujesz,  że potrafisz, masz siłę i że przecież wiesz jak......  jeśli zaczną ci wyłazić w głowie różne takie  'nieee, ale- i bo- coś tam'  to jest ważny moment, który trzeba uchwycić. Każde 'ale' oznacza to że trzeba się sobie przyjrzeć i zobaczyć komu, czemu, gdzie, dlaczego  swoją moc  oddałeś czy oddajesz i  w zamian za co. To jest ważna obserwacja. Zwłaszcza trzeba detektywistycznie wyśledzić te momenty kiedy oddajemy swoją moc 'za  darmochę' z nawyku uległości, albo za jakieś ochłapy fałszywej akceptacji dane nam z łaski, za coś co nam tak naprawdę wogóle nie służy, a daje poczucie względnego bezpieczeństwa, płynącego ze strachu i myślenia typu 'lepsza stara bieda znana niż nieznana nowa' które nas tylko powstrzymuje przed pozytywną zmianą. 
To jest świadoma praca na dłuższy czas ale można ją zacząć ...od zaraz :)))
 Ja łapałam się na różnych takich niszczących programach-myślach, było tego sporo, w mojej  wyobraźni zaczęły się ujawniać jeden po drugim jako istny zwierzyniec myśli-potworków, pożerających moją życiową siłę i wolną wolę.  Trzeba je było wyłapać, zagonić do klatki a przede wszystkim przestać je dokarmiać.
Jednym z moich najbardziej paskudnych podświadomych programów  było to  że nie mam prawa żyć, że muszę oddawać swoją moc za prawo do tego by wogóle być, żeby żyć.  Nie wiem skąd się wziął. Życie jest wielką tajemnicą , może  kiedyś  przyczyna się ujawni.    Najważniejsze że jak sobie ten program   uświadomiłam,  obserwując jak wyskakuje i szczerzy zęby i podgryza w różnych okolicznościach to  każdym razem staram się go złapać i świadomie zastąpić jakąś pozytywną myślą np. 'Tak jak każdy człowiek mam święte prawo by żyć i być tutaj, używam swojej mocy tak by być spełniona i szczęśliwa'.
 Potworek stopniowo z czasem osłabł, mam nadzieję że mi się udało go zagłodzić i przegonić, w każdym razie już mnie  nie nęka jak kiedyś, chyba sobie poszedł...... 
Zamiast tych potworków w swojej wyobraźni przywołuję teraz kolorowe ptaki uosabiające lekkość, wolność, siłę, życzliwość, piękno, ....wszystko co pozytywne. 
Mnie taka plastyczna wyobraźnia i wizualizacja pomaga, ale w każdy może naleźć  swój własny unikalny sposób, własną metodę.   

 Poobserwuj siebie z życzliwą uwagą, przyglądając się sytuacjom kiedy jest i było ci trudno. Trzeba poszukać i w przeszłości i w tym co jest teraz,  a  kiedy się znajdzie, przyjrzeć gdzie ta  Moc  utknęła zaczepiona  - na przykład w zadawnionym lęku albo w poczuciu winy, lub przechwycona przez kogoś. 
Z tych sytuacji, małych i dużych,  trzeba swoją moc wycofać.  Jest Twoja, więc chce do ciebie wrócić. Poszukaj w sobie sposobu jak to zrobić. Jak ją przywołasz? 
Moim sposobem jest zwrócić się o pomoc do tej wyższej części mnie samej, do mojej duszy, pomodlić się, połączyć ze 'źródłem' z którego przychodzi życie, jakkolwiek je nazwać...Bogiem, Stwórcą....
To jest dla każdego bardzo osobiste. 

   
 Przypominaj  sobie te momenty kiedy zdobywałeś się na odwagę i coś ci się udało. Wybierz jakąkolwiek sytuację gdy byłeś z siebie zadowolony, dumny, kochałeś, cieszyłeś się z czegoś.   Jak się wtedy czułeś? Odtwórz w wyobraźni tę sytuację, tamtą dobrą emocję  jakby to było teraz. 
To przywołane z przeszłości uczucie  siły i satysfakcji  jest twoim kompasem jak chcesz i jak możesz się czuć kiedy używasz swojej mocy.  Skup się na tym. Rób to codziennie. Miej sobie taki skarbczyk wspomnień i oglądaj je w swoich myślach. Nakarm się tym uczuciem, które z tych wspomnień płynie. 
Możesz sobie też takie sytuacje wyobrażać, tak plastycznie jak to możliwe by wywołać w sobie  uczucie,  jakby to się działo  naprawdę. popuść wodze wyobraźni i nie żałuj sobie, zobacz siebie takim jakim chcesz być, robiącego coś co zawsze chciałeś.

 Odzyskaną i przywołaną Moc można użyć na wiele kreatywnych sposobów, ma ona taką naturę że  sama zapali cię  do działania i zainspiruje.  Będzie ci się chciało chcieć,   wiec zaczniesz dodawać kolejne wspomnienie do swojego  skarbczyka robiąc teraz coś co da ci poczucie siły i satysfakcji. To może być coś małego na początek. Z czasem jak będziesz praktykował stać cię będzie na większe rzeczy. Będzie coraz łatwiej. 
Swoją Moc możesz przywołać,  odbudować i wzmacniać po prostu stawiając czoła wyzwaniom, małym, większym, coraz większym, nagradzając się za każdy sukces życzliwością dla siebie, ciesząc się życiem, pozytywnymi zmianami, każdym krokiem ku lepszemu, ku dobremu. 

Daj  sobie prawo używać swojej Mocy, działać dla siebie, odpowiedzialnie, samodzielnie  i po swojemu, z tak wielką wiarą i siłą na jaką cię stać. Jak ją przywołasz i się z nią zaprzyjaźnisz nieraz cię zadziwi i zaskoczy.  


To na koniec ci życzę jak mawiał  Jedi z Gwiezdnych Wojen
 ' Niech Moc będzie z Tobą' ;))))

----------------------------------------
Jeśli temat cię poruszył i  masz ochotę powiedzieć coś od siebie - będę  ci wdzięczna jeśli  podzielisz  się myślami w komentarzu. 


3 komentarze:

  1. O bardzo ważnej sprawie napisałaś Dziękuję. Ja praktycznie nie mam swojej mocy . Gdzieś sie zagubiła. Ktoś ją zagarnął i mocno trzyma. Ale powoli ja odzyskam . Bardzo tego pragnę. Czuje ja czasami ale bardzo delikatnie jeszcze . Wtedy skrzydła u ramion rosną... Nie mają jednak siły i odwagi by pofrunąć. Zrozumiałam co się dzieje . Powoli wychodzę z narcystycznego zawładnięcia. Moc jest do tego bardzo potrzebna. Żeby sie wogóle chciało, by pojawiła sie odwaga , pragnienie uwolnienia sie. A potem by działać, ratować siebie i walczyć o swoją wolność. W odzyskiwaniu mocy bardzo pomaga mi Bóg. Wołam do Niego , a On otwiera moje ściśnięte serce, pomaga głęboko oddychać, wyzwala we mnie moc. To niezwykle. Wierze głęboko , ze z Bożą pomocą uda mi się uwolnić . Dziękuje za wszystkie Pani wskazówki , przemyślenia, doświadczenia . Dużo uczą i pomagają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez Bóg pomaga odzyskiwać moc , Podnosi mnie każdego dnia . Poza tym modlę się, żeby pomógł mężowi narcyzowi . Żeby go naprawił . Żeby go zrekonstruował. I widzę, jak Bóg działa ! Mąż jest mniej agresywny . Stara się być miły . Wiem , ze to nie zawsze jest prawdziwe, po prostu wie , ze tak trzeba, narcyz i tak z niego wychodzi każdego dnia … Ale już rzadsze są furie . Poniża mnie żartując . Łatwiej mi się od tego oddzielić niż wtedy gdy mnie depcze ze wściekłością. Mąż też jest religijny . Mówi , że zależy mu na uznaniu u Boga . Widzę, jak Stwórca go hamuje. Wścieknie się na chwilę, jeszcze niedawno przerodziłoby się to w tygodniową wściekłość ….A ja powalona … Teraz , jak wołam o pomoc do Boga, mąż za chwilę się opanowuje .widzę jak Bóg działa. Nie powala mnie to tak mocno . Szybciej wracam do sił . Różne inne przejawy jego zaburzenia jakoś znoszę . Najgorzej te furie , kiedy staje sie odwrotny . Cisza i pogarda . Teraz lepiej trochę, bo Bóg mi pomaga. Tak jak i tobie.

      Usuń
  2. Jakie to praktyczne, dziękuję! Mam skarbczyk moich małych sukcesów i z niego będę czerpać moc. Usłyszałam też, że pomoc, to po-moc!

    OdpowiedzUsuń