Narcyz traktuje swoje relacje z ludźmi jak swego rodzaju grę a do każdej gry potrzebni są inni gracze. Starannie więc dobiera sobie graczy do swej gry tak, by być pewnym że wygra to na czym mu zależy: ludzką uwagę, podziw, energię uległość, podporządkowanie jego interesom i dominacji.
Sam pozbawiony normalnej empatii i zablokowany/odcięty od naturalnej głębokiej uczuciowości poszukuje na swoje
ofiary osób uczuciowych i wartościowych, które zwracają uwagę swoją pozytywnością,
empatycznych i wrażliwych, pracowitych, odpowiedzalnych, o dobrym sercu,
mających naturalną potrzebę dawania,
służenia i pomagania innym.
Celem narcyza są też osoby niosące w sobie wielki głód miłości i
akceptacji, czesto entuzjastycznych, szczodrych, skłonnych do poświęceń,
‘pozytwnie naiwnych’ dzięki czemu łatwo je uwieść i zdobyć ich zaufanie przez
zbombardowanie udawaną miłością, a przy tym mających gdzieś głęboko skryte niskie poczucie własnej
wartości i z jakichś powodów (na przykład trudnego dzieciństwa, zdarzeń z przeszłości) nie mają wykształconych mechanizmów obronnych, nie potrafią się skutecznie opierać, postawić zdrowych granic, kiedy są
oszukiwane, wykorzystywane i gdy narusza się ich granice.
Wykształcenie, wysoki intelekt i erudycja nie mają tu wielkiego znaczenia.
Osobom takim na głębokim poziomie emocjonalnym brakuje pewności siebie, dlatego pociagają ich i fascynują osoby silne i pewne siebie ale nie potrafią odróżnić czy ta pewność siebie, u kogoś kogo podziwiają, jest efektem autentycznej wewnętrznej siły czy tylko narcystyczną udawaną fasadą, zakrywającą uczuciową pustkę i pomieszanie.
Ofiarami
narcyzów padają często osoby bardzo wrażliwe,
inteligentne i wykształcone.
Narcyz manipuluje ludźmi na poziomie ich uczuć i emocji,
usypiając zdolność do racjonalnej, intelektualnej oceny sytuacji.
Normalnie
ludziom nie mieści się w głowie jak inteligentna i wrażliwa osoba może dać się
nabrac na kłamstwa i gierki narcyza. Same ofiary (te które się w końcu obudziły) nie rozumieja
tego, jak mogły tak dać się podejść i omotać.
Dzieje się tak ponieważ sposoby manipulacji stosowane przez narcyza dotyczą
przede wszystkim poziomu emocji i uczuć, mechanizmów podświadomych
reakcji, poza intelektualną i racjonalną percepcją.
Dlatego są
tak nieprawdopodobnie wręcz skuteczne.
Główne techniki narcystycznej manipulacji omówiłam bardziej szczegółowo w artykule 'Narzędzia manipulacji: gaslighting, projekcja, triangulacja i cygańska hipnoza' *
Na etapie uwodzenia - bombardowania miłością, Narcyzowi wystarczy umiejętnie zaapelować do uczuć empatycznej ofiary, niekiedy wystarczy kilka dobrze wytrenowanych gestów i 'głębokich spojrzeń', westchnień, dobrze wycelowanych pochlebstw typu ‘jesteś niezwykły/jedyny/wspaniała’, szczególny dotyk czy uścisk dłoni, trochę mądrych cytatów i zapożyczonych wzniosłych myśli,
parę fałszywych obietnic, jakaś dobrze zaaranżowana sceneria w której narcyz jawi się lub deklaruje się
jako ktoś wyjątkowy, ważny, lepszy, ‘istota wyższa’ i już uczuciowy wrażliwiec , zwłaszcza taki który ma w sobie głód
akceptacji, piękna i miłości, jest złapany na dobre na haczyk, zahipnotyzowany na tyle, że trudno mu będzie się obudzić.
Jeśli do tego narcyz jest już otoczony wianuszkiem innych ‘czcicieli’, czy ma już jakąś ważną pozycję w ‘towarzystwie’, tym hipnoza będzie silniejsza. Ofiara będzie czuć
się wyróżniona i będzie się starać zasłużyć na łaskę narcyza, bezkrytycznie oddając w zamian całą siebie, a narcyz to bezwzględnie wykorzysta.
Omotana ofiara narcyza staje sie
źrodlem narcystycznego ‘paliwa’ (fuel, supply) Złapana na ‘haczyk’, uwiedziona rzekomą nadzwyczajnością czy dominująca pozycją narcyza, wpatrzona w jego fałszywą wielkość stawia go na piedestale jako kogoś ważniejszego i godniejszego od niej. Otwiera przed nim bezkrytycznie duszę i
serce, (często także portfel) adoruje go,
kocha, podziwia, czci, służy, ulega, spełnia
życzenia, jest na każde zawolanie i skinienie. Oczywiście temperatura i jakość tych uczuć i formy okazywanego oddania zależy od tego jak to jest relacja, czy to będzie narcyz partner, szef, trener, rodzic....ale schemat, zasada działania jest podobna.
Kiedy 'bombardowanie miłością' zrobi swoje by ofiarę złapać na hak i uzaleznić, rozpoczyna się faza dewaluacji, wykorzystywania i wysysania, wtedy uzależniona wykonuje bezkrytycznie rozkazy i nakazy, bez słowa sprzeciwu znosi narzuconą tyranię, despotyzm i złe traktowanie, nadal zajmuje się jego sprawami, kaprysami i zachciankami, niewspółmiernie wysokim kosztem swego czasu i energii. Jest permanentnym 'dawcą' a narcyz bierze, czerpie, pasożytuje, wykorzystuje ....bez granic i skrupułow.
Kiedy 'bombardowanie miłością' zrobi swoje by ofiarę złapać na hak i uzaleznić, rozpoczyna się faza dewaluacji, wykorzystywania i wysysania, wtedy uzależniona wykonuje bezkrytycznie rozkazy i nakazy, bez słowa sprzeciwu znosi narzuconą tyranię, despotyzm i złe traktowanie, nadal zajmuje się jego sprawami, kaprysami i zachciankami, niewspółmiernie wysokim kosztem swego czasu i energii. Jest permanentnym 'dawcą' a narcyz bierze, czerpie, pasożytuje, wykorzystuje ....bez granic i skrupułow.
Kiedy już raz zaakceptuje
dominującą pozycję narcyza, stopniowo
zostaje przez niego uwarunkowana i ‘wytresowana’ do uległości wobec jego
roszczeniowych, negatywnych zachowań, kaprysów, poniżania i manipulacji Może łatwo wpaść w pułapkę ciężkiego emocjonalnego
uzależnienia i być wykorzystywana emocjonalnie, intelektualnie, fizycznie, na wszelkie możliwe sposoby. Dostaje na przemian głaski i kopniaki, jest na przemian przyciągana i odpychana, przez co może czuć się bardzo zagubiona ale nie
rozumie co się właściwie dzieje.
Chociaż w zaawansowanej relacji z narcyzem tych głasków jest coraz mniej, za to dominacja narcyza, kłamstwa, rażąco niesprawiedliwe traktowanie a nawet przemoc, stają się codziennością, ofiara tkwi w poznawczym dysonansie. Staraja się znaleźć jakieś 'racjonalne' wytłumaczenie dla sprzeczności i nieakceptowalnych zachowań narcyza, wciąż uznając jego 'wyższość' i 'rację', jednocześnie dowalając soboie, czując się gorsza, niegodna, winna.... postrzega ten układ z poziomu uczuć miłości /podległości/oddania/ gorszości/winy które pobudza w niej umiejętnie narcyz. Tkwi w hipnozie i fałszywej narracji rzeczywistości, jej intelektualna zdolność dostrzeżenia gorzkiej prawdy, oczywistych sprzeczności, obiektywnej oceny sytuacji jest zepchnięta na daleki plan, uśpiona. Taki człowiek żyje jak we mgle.
Dlatego, mimo że w końcu ofiara czuje się źle, zdołowana i rozżalona, sprowadzona do poziomu uległego 'miłujacego sługi, a potem pomietła, wycieraczki, chłopca do bicia i kozła ofiarnego, często nie potrafi sama wyrwać się z toksycznego
układu i przypłaca to boleśnie psychicznym rozbiciem, wyczerpaniem, życiowym zagubieniem. Wiele takich osób boryka się z nerwicą i depresją.
Ponieważ w przypadku inteligentnego narcyza jego metody manipulacji i umiejętne tworzenie 'fałszywej fasady' bywają wyjątkowo skuteczne, ludzie wplątani w relację z narcyzem dają
się zwodzić i wykorzystywać
nawet przez długie lata, nie zdając sobie sprawy z czym/kim naprawdę mają do
czynienia.
Narcyz potrafi w sposób mistrzowski i wręcz bezwzględny skutecznie wykorzystać ludzką łatwowierność, prostolinijność, uczuciowość, miłość i szczery entuzjazm.
Nie da się łatwo żerować na egoiście i samolubie, prawda? co by można z takiego 'wydębić'? No właśnie, a na kimś kto ma zdrowe poczucie własnej wartości i umie stawiać asertywnie granice? raczej trudno, bo szybko się zorientuje co jest grane. No a co w przypadku altruistycznego empaty, wrażliwca, typowego 'dobrego człowieka' z sercem na dłoni któremu brakuje poczucia własnej wartości i pewności siebie? Bingo! Bułka z masłem na wytrawnego manipulatora bez skrupułów.
Bardzo często jest tak, że empatyczni wrażliwi ludzie wychowali się w rodzinie gdzie mama lub tato mieli narcystyczne cechy/ zachowania, albo byli bardzo oschli, emocjonalnie niedojrzali, albo uzależnieni od alkoholu, narkotyków, niestabilni psychicznie itp. W takich warunkach traktowanie jakiego dziecko doświadcza jest bardzo pomieszane, rodzice skupieni na sobie i pomieszani nie umieją dać dziecku wzorca zdrowej relacji opartej na zdrowych zasadach i granicach, mądrej akcptacji, szacunku, stabilności itd..... pod szyldem 'rodzicielskiej miłości' dziecko otrzymuje na przemian i przyciąganie i odrzucenie, dużo krytyki a mało stabilności i poczucia bezpieczeństwa, uczy się żyć w permanentnym dysonansie, uczy się że ma zadowalać innych zapominając o sobie, uczy się akceptować chore układy jako normalne, bo innych nie zna. Dziecko zna tylko taki model jakiego doświadcza w domu i taki model niesie ze sobą w dorosłe życie. Tak wg niego wygląda 'miłość' i jego rola w relacjach z ludźmi. Jest to niestety często bardzo wykrzywiony wzorzec.
Dlatego taka empatyczna osoba łatwo wpada w pułapkę zastawioną przez kogoś kto oferuje taki podobny chory wzorzec relacji i potem długo w niej tkwi myśląc że pomieszane, chore manipulatywne traktowanie którego doświadcza to jest coś normalnego, tak po prostu wyglada 'normalny' związek, małżeństwo czy jakakolwiek inna relacja. Nie potrafi zobaczyć tego obiektywnie i porównać co jest 'normalne' a co chore. Ludzie którzy nie poznali smaku prawdziwie mądrej, akceptujacej miłości, choć bardzo jej pragną, nie potrafią jej odróżnić od tej udawanej, pozowanej, którą narcyz serwuje im w fazie idealizacji/ love bombingu, kiedy chce ich złapać w swoje sidła. I lecą ślepo z pozorami tej narystycznej 'miłości', jak ćmy do światła i dają się złapać w pułapkę.
Narcyz potrafi w sposób mistrzowski i wręcz bezwzględny skutecznie wykorzystać ludzką łatwowierność, prostolinijność, uczuciowość, miłość i szczery entuzjazm.
Nie da się łatwo żerować na egoiście i samolubie, prawda? co by można z takiego 'wydębić'? No właśnie, a na kimś kto ma zdrowe poczucie własnej wartości i umie stawiać asertywnie granice? raczej trudno, bo szybko się zorientuje co jest grane. No a co w przypadku altruistycznego empaty, wrażliwca, typowego 'dobrego człowieka' z sercem na dłoni któremu brakuje poczucia własnej wartości i pewności siebie? Bingo! Bułka z masłem na wytrawnego manipulatora bez skrupułów.
Bardzo często jest tak, że empatyczni wrażliwi ludzie wychowali się w rodzinie gdzie mama lub tato mieli narcystyczne cechy/ zachowania, albo byli bardzo oschli, emocjonalnie niedojrzali, albo uzależnieni od alkoholu, narkotyków, niestabilni psychicznie itp. W takich warunkach traktowanie jakiego dziecko doświadcza jest bardzo pomieszane, rodzice skupieni na sobie i pomieszani nie umieją dać dziecku wzorca zdrowej relacji opartej na zdrowych zasadach i granicach, mądrej akcptacji, szacunku, stabilności itd..... pod szyldem 'rodzicielskiej miłości' dziecko otrzymuje na przemian i przyciąganie i odrzucenie, dużo krytyki a mało stabilności i poczucia bezpieczeństwa, uczy się żyć w permanentnym dysonansie, uczy się że ma zadowalać innych zapominając o sobie, uczy się akceptować chore układy jako normalne, bo innych nie zna. Dziecko zna tylko taki model jakiego doświadcza w domu i taki model niesie ze sobą w dorosłe życie. Tak wg niego wygląda 'miłość' i jego rola w relacjach z ludźmi. Jest to niestety często bardzo wykrzywiony wzorzec.
Dlatego taka empatyczna osoba łatwo wpada w pułapkę zastawioną przez kogoś kto oferuje taki podobny chory wzorzec relacji i potem długo w niej tkwi myśląc że pomieszane, chore manipulatywne traktowanie którego doświadcza to jest coś normalnego, tak po prostu wyglada 'normalny' związek, małżeństwo czy jakakolwiek inna relacja. Nie potrafi zobaczyć tego obiektywnie i porównać co jest 'normalne' a co chore. Ludzie którzy nie poznali smaku prawdziwie mądrej, akceptujacej miłości, choć bardzo jej pragną, nie potrafią jej odróżnić od tej udawanej, pozowanej, którą narcyz serwuje im w fazie idealizacji/ love bombingu, kiedy chce ich złapać w swoje sidła. I lecą ślepo z pozorami tej narystycznej 'miłości', jak ćmy do światła i dają się złapać w pułapkę.
Ofiary narcyza ulegają czemuś w rodzaju hipnozy: silne pozytywne uczucia,
przekonania i rozbudzone nadzieje skojarzone z narcyzem w fazie
idealizacji i usadzania narcyza na tronie pana i władcy, wywarły na nie tak silny
wpływ na poziomie podświadomym, że ofiary będą się ich kurczowo trzymać. To staje się trudno usuwalnym programem, który na długo blokuje w zdolność widzenia prawdy, wszystkich oczywistych
sprzeczności, wyklucza racjonalną ocenę, z kim i czym rzeczywiście ma się do
czynienia.
Ofiary doświadczają coraz głębszego dysonansu poznawczego, ale chociaż fakty, chora rzeczywistość kłócą się z fałszywą fasadą, zmanipulowaną narracją i iluzją rzeczywistości tworzoną przez narcyza, nie są wstanie zobaczyć i otwarcie się przeciwstawić wobec oczywistego zakłamania, przekrętu w tej relacji, mimo że cierpią, są ranieni i wysysani na różnych poziomach.
Pomimo ran i
cierpienia w relacji z narcyzem zburzenie pieknej iluzji powstałej w fazie
idealizacji jest bardzo trudne i bolesne. Ofiary męczą się, płaczą, dołują, ale będą starać się podtrzymać te iluzję, choć cała masa
przykrych zachowań, ewidentnych kłamstw, nadużyć i przekrętów narcyza temu przeczy, ofiary po
prostu zamykają oczy, zamiatają to pod dywan. Prawda jest zbyt okrutna, iluzja daje fałszywą nadzieję.... strach przez zerwaniem tej relacji jest tym wiekszy im bardziej narcyz zdołał ujarzmić osobowość i podkopać poczucie własnej wartości w krzywdzonej osobie.
Dlatego typowa ofiara podświadomie sama sobie buduje taki bufor, który nie pozwala jej zobaczyć, nazwać i zrozumieć oczywistych sprzeczności i przekrętów, na zimno ocenić na czym polegają narcystyczne nadużycia. Poddana Gaslightingowi dowala sobie że pewnie nie zasługuje na więcej i wierzy naiwnie, że jak się bardziej postara, to będzie lepiej. Może się tak łudzić latami.....
Dlatego typowa ofiara podświadomie sama sobie buduje taki bufor, który nie pozwala jej zobaczyć, nazwać i zrozumieć oczywistych sprzeczności i przekrętów, na zimno ocenić na czym polegają narcystyczne nadużycia. Poddana Gaslightingowi dowala sobie że pewnie nie zasługuje na więcej i wierzy naiwnie, że jak się bardziej postara, to będzie lepiej. Może się tak łudzić latami.....
Osoby empatyczne są łatwe do manipulaowania z prostego powodu: empatia powoduje że trudno im znieść konflikt i dyskomfort drugiej osoby, bo silnie współodczuwają, czyjeś uczucia doświadczają niemal tak silnie jak własne, czują się dobrze tylko wtedy kiedy wszyscy wkoło są szczęśliwi i zadowoleni. Dlatego mają wielkie poczucie odpowiedzialności i wewnetrzną potrzebę by innym służyć i pomagać. Jest to piękna, najbardziej ludzka cecha świadcząca o wysokim poziomie duchowym takiej osoby, dzięki tej umiejetności współodczuwania, chęci pomagania sobie nawzajem i dbania o wspólne dobro istniejemy jako ludzkość, jako społeczność.
Ta piękna zaleta empatów jest wielką przynetą dla narcyzów i wszelkiej maści manipulatorów. Niestety w zderzeniu z bezwzględnym manipulatorem, narcyzem, psychopatą, socjopatą itp, stawia empatę na trudnej pozycji.
Życie z narcyzem jest niestabilne jak huśtawka, pełne sprzeczności, zakłamania, presji. W takiej sytuacji albo udajesz że wszystko jest w porządku albo dojdzie do konfliktu. Narcyza to nakręca, ale empatycznym osobom trudno jest normalnie funcjonować w atmosferze konfliktu, nerwów, nie są w stanie znieść jakiejkolwek dysharmonii i otwartego sporu. Dlatego próbują za wszelką cenę zażegnać kłótnie, unikać konfrontacji, starają się rozwiązywać problematyczne sytuacje na własną rękę, często biorąc na swoje barki całą odpowiedzialność, przejmując na siebie 'winę', starając sie za dwóch, zadowalając innych i podporządkowując się 'dla świętego spokoju'.
I narcyzi to dobrze czują i wykorzystują, wiedzą że takiego empatycznego kogoś wystarczy mocniej nacisnać i ulegnie pod presją, byle załagodzić potencjalną niezgodę i problem.
Narcyzowi łatwo też manipulować empatą grając udawane cierpienie, że jest niewinną ofiarą rzekomej niesprawiedliwości czy zawiści, prowokując u empaty współczucie, poczucie winy, wyznaczając swoim podwładnym 'misję' do spełnienia, prowokując do pomagania mu i chronienia go. Empata nie będzie sprawdzał czy rzekome powody cierpienia narcyza i 'misja' są prawdziwe i naprawdę słuszne, czy jego łzy są prawdziwe czy 'krokodyle'. Jesli narcyz użyje odpowiednich wielkich słów i trafi mu swoją zmanipulowaną narracją 'do serca' to empata bezkrytycznie i spontanicznie rzuci się do pomocy zrobi wszystko by 'chronić', choćby z narażeniem życia! Taką ma naturę.
I narcyzi to dobrze czują i wykorzystują, wiedzą że takiego empatycznego kogoś wystarczy mocniej nacisnać i ulegnie pod presją, byle załagodzić potencjalną niezgodę i problem.
Narcyzowi łatwo też manipulować empatą grając udawane cierpienie, że jest niewinną ofiarą rzekomej niesprawiedliwości czy zawiści, prowokując u empaty współczucie, poczucie winy, wyznaczając swoim podwładnym 'misję' do spełnienia, prowokując do pomagania mu i chronienia go. Empata nie będzie sprawdzał czy rzekome powody cierpienia narcyza i 'misja' są prawdziwe i naprawdę słuszne, czy jego łzy są prawdziwe czy 'krokodyle'. Jesli narcyz użyje odpowiednich wielkich słów i trafi mu swoją zmanipulowaną narracją 'do serca' to empata bezkrytycznie i spontanicznie rzuci się do pomocy zrobi wszystko by 'chronić', choćby z narażeniem życia! Taką ma naturę.
Poza tym ludzie empatyczni i wrażliwi są też
bardzo cierpliwi, strają się kochać bezwarunkowo, są skłonni wybaczać, chętniej
przypisują winę sobie niż drugiej osobie, chcą zrozumieć, wierzą że wszystko można naprawić i uzdrowić, tylko wystarczy więcej dawać i kochać. Nie stawiając mądrych, zdrowych, konsekwentnych granic, mają tendencje do
usprawiedliwania innych.
No i narcyz na tym jedzie bez skrupułów.
Poszukuje właśnie takich osób na swoje ofiary, można powiedziec że selekcjonuje je i namierza, oceniając jak łatwe są do zmanipulowania. Chociaż w pewien sposób sobie ‘ceni’ takie osoby, uważa je jednocześnie za słabe, pogardza nimi za ich naiwną łatwowierność i nie liczy się z ich uczuciami kiedy je krzywdzi i wykorzystuje. Manipuluje ludźmi cynicznie. Respekt i szacunek? Żąda tego dla siebie, ale dla swoich ofiar nie ma go za grosz.
No i narcyz na tym jedzie bez skrupułów.
Poszukuje właśnie takich osób na swoje ofiary, można powiedziec że selekcjonuje je i namierza, oceniając jak łatwe są do zmanipulowania. Chociaż w pewien sposób sobie ‘ceni’ takie osoby, uważa je jednocześnie za słabe, pogardza nimi za ich naiwną łatwowierność i nie liczy się z ich uczuciami kiedy je krzywdzi i wykorzystuje. Manipuluje ludźmi cynicznie. Respekt i szacunek? Żąda tego dla siebie, ale dla swoich ofiar nie ma go za grosz.
Jest jeszcze jeden aspekt w relacji narcyz-empata. Narcyz ma wielką wewnetrzną pustkę w sobie którą zakrywa tworząc swoją fałszywą fasadę na pokaz.
Skąd ta pustka/słabość się bierze i naczym polega opisałam w skrócie w artykułach ' Narcyzi -Skąd sie biora' i 'Narcyzi różnej maści i koloru'.
Ta pustka odcina go od autentyczności uczuć, spontanczności, szczerości, żarliwości, pasji... głebokich mocnych uczuć które cechują ludzi wrażliwych, uczuciowch, empatycznych. Jest w tych uczuciach energia, wielka autentyczna siła napędowa do życia....i tego narcyzom brakuje, bo mają to jakby zablokowane. Próbują je naśladować, udawać i niektórym całkiem przekonywująco to wychodzi ale....to tylko gra, to jest puste w środku jak sztuczna plastikowa pomarańcza.
Wrażliwy empata jest żywy, pulsujący, pełen uczyć. Narcyz - jakby emocjonalnie odrętwiały, rodzaj uczuciowego zombie. Dlatego narcyzów tak pociagają empaci, starają się ich sobie podporządkować żeby zawłaszczyć sobie ich szczere, autentyczne uczucia i generowaną przez nie energię, to życie, ponieważ sami nie potrafią tych uczuć i energii z siebie, z własnego źródła wygenerować. Od ich własnego żródła uczuć odziela ich betonowy blok. Tak naprawdę bardzo zazdroszczą empatom ich spontaniczności, prawdziwości, głębi i autentyczności przeżyć, ich życiowej energii. Sami odcięci od tego źródła w sobie, nieustannie grają i udają, a to kosztuje ich bardzo dużo wysiłku, 'wampirują' więc energię od empatów bo chcą ją mieć, posiadać, czerpać, używać dla siebie. Chcą wysiłkiem podporządkowanych sobie ludzi realizować swoje egoistyczne wygórowane cele i ambicje. To jest ich strategia życia, funkcjonowania, przetrwania.
Pozornie może się wydawać (czy inaczej: narcyz próbuje stworzyć wrażenie) że to on, narcyz jest ten lepszy i silniejszy, w pewnym sensie faktycznie ma dużą siłę przebicia, bo nie hamują go skrupuły, nie respektuje uczciwych zasad ani granic, nie cofa się przed podstępem, manipulacją, przemocą...... ale w rzeczywistości to empaci, ich 'ofiary' dysponują tą potężną autentyczną wewnętrzną siłą której narcyzom brakuje, której oni skrycie pragną i są o nią głęboko skrycie zadrośni.
Narcyz nie potrafi być samowystarczalną osobą, musi ciągle potwierdzać swoją fałszywą 'lepszość i wielkość', wymuszając na ludziach adorację swej osoby i wysysać życiowe siły z podporządkowanych osób. Bez tego cała ich fałszywa fasada się rozpada.
Mimo pozornej siły tak naprawdę jest słabym wewnętrznie człowiekiem, panicznie boi się bycia niezauważanym, porzuconym, samotnym, zignorowanym, czy chociaż traktowanym jak ktoś 'zwyczajny, jeden z wielu'. Chce siedzieć na wyściełanym piedestale, kontrolując wszystko, jednocześnie jest odcięty od uczuć wyższych jak autentyczne współczucie, bezinteresowność. Chce dzielić i rządzić. Wożenie się na plecach swoich ofiar i pasożytowanie na ludziach jest jego wygodnym, wypracowanym sposobem na życie. A wrażliwy empata jest dla niego idealnym 'karmicielem'.
Narcyz nie potrafi być samowystarczalną osobą, musi ciągle potwierdzać swoją fałszywą 'lepszość i wielkość', wymuszając na ludziach adorację swej osoby i wysysać życiowe siły z podporządkowanych osób. Bez tego cała ich fałszywa fasada się rozpada.
Mimo pozornej siły tak naprawdę jest słabym wewnętrznie człowiekiem, panicznie boi się bycia niezauważanym, porzuconym, samotnym, zignorowanym, czy chociaż traktowanym jak ktoś 'zwyczajny, jeden z wielu'. Chce siedzieć na wyściełanym piedestale, kontrolując wszystko, jednocześnie jest odcięty od uczuć wyższych jak autentyczne współczucie, bezinteresowność. Chce dzielić i rządzić. Wożenie się na plecach swoich ofiar i pasożytowanie na ludziach jest jego wygodnym, wypracowanym sposobem na życie. A wrażliwy empata jest dla niego idealnym 'karmicielem'.
Dlatego każda empatyczna osoba która wplątała się w relację z narcyzem, uległa jego fałszywej narracji, dała się przekonać że jest słabsza, gorsza i zależna od niego, powinna sobie zdać sprawę że w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót! Na tym polega ten przekręt, ten narcystyczny trick! Tak naprawdę to empatyczna osoba jest tą stroną silniejszą, tą która zasila w energię cały ten układ, że tak naprawdę to narcyz ją osacza bo jest uzależniony od niej. Narcyz musi się na kimś opleść jak bluszcz żeby funkcjonować, ona ma dość siły i życiowego potencjału by spokojnie podtrzymać się sama, radzić sobie sama, rozkwitnie i będzie się miała lepiej... bez niego.
To narcyz jest pasożytem,
podczas gdy empata ma wszelkie wartościowe cechy dające mu autentyczną siłę i samowystarczalność.
to on jest filarem, który ten układ podtrzymuje.
Niech ta świadomość pomoże każdemu empacie który się obudził z narcystycznej hipnozy, uwierzyć w siebie, stanąć pewnie wyprostowanym, postawić granice, porzucić toksyczną relację. Pięknie być człowiekiem wrażliwym, kochającycm i wspólczującym, ale trzeba też być świadomym jak chronić swoje skarby i ich używać mądrze, przytomnie.
Zamiast marnować swoje najlepsze cechy i zalety i karmiąc narcystyczne pasożyty, lepiej by empaci korzystali ze swojego niezwykłego potencjału by budować swoje życie w prawdziwej harmonii, z tymi którzy naprawdę docenią ich wartość, wrażliwość i piękno.
Tego wszystkim empatycznym, wrażliwym, dobrym ludziom z całego serca życzę.
Analityk narcyzmu HG Tudor, (przyznaje sie że jest sam zdiagnozowanym narcyzem i socjopatą), napisał kiedyś że postrachem nawet najbardziej przebiegłego narcyza jest 'Empatyczna Supernowa', Empata świadomy, który będąc ofiarą narcyza obudził się, przejrzał na oczy i wyzwolił się spod wpływu narcyza dzięki zdobytej wiedzy jak narcyz działa i funkcjonuje, ale zrobił to nie odkrywając swoich kart. Konsekwentnie odmówił udziału w dlaszej grze, nie tłumacząc, nie dyskutując, sprytnie zasłaniając swoje uczucia, plany i myśl. Dystansując się, oszczędzając swoją energię na zajęcie się sobą, przygotowuje swoje odejście z tej relacji po cichu, nie zdradzając się ze swoją wiedzą i co planuje. Taka osoba staje się nieczytelna dla narcyza i on jest wobec niej bezradny, nie wie co ona ona czuje i kombinuje i nie wie gdzie uderzyć, nie jest w stanie nią manipulować.
W relacji z narcyzem nasza naturalna szczerość i otwartość działa przeciw nam, bo odsłania nasze słabe punkty w które narcyz uderzy i rozegra. Darujmy sobie tę szczerość w tym przypadku, nie rzucajmy naszych pereł przed wieprze. Bądźmy nieprzenikalni. Supernowa wie jak się mądrze zasłonić, jest niezależna i robi swoje, przez co staje się bardzo silna, niemanipulowalna. Zyskuje samoświadomość, wygrywa swoje życie i wolność, narcyz nie jest w stanie jej kontrolować, traci przewagę, przegrywa w tej grze.
Empatom ktorzy się obudzili z narcystycznej hipnozy i pragną wyjść z toksycznej relacji z narcyzem polecam post ' Wyplątać się z sieci narcyza' i inne artykuły na tym blogu poświęcone 'narcyzologii'.
Zamiast marnować swoje najlepsze cechy i zalety i karmiąc narcystyczne pasożyty, lepiej by empaci korzystali ze swojego niezwykłego potencjału by budować swoje życie w prawdziwej harmonii, z tymi którzy naprawdę docenią ich wartość, wrażliwość i piękno.
Tego wszystkim empatycznym, wrażliwym, dobrym ludziom z całego serca życzę.
Analityk narcyzmu HG Tudor, (przyznaje sie że jest sam zdiagnozowanym narcyzem i socjopatą), napisał kiedyś że postrachem nawet najbardziej przebiegłego narcyza jest 'Empatyczna Supernowa', Empata świadomy, który będąc ofiarą narcyza obudził się, przejrzał na oczy i wyzwolił się spod wpływu narcyza dzięki zdobytej wiedzy jak narcyz działa i funkcjonuje, ale zrobił to nie odkrywając swoich kart. Konsekwentnie odmówił udziału w dlaszej grze, nie tłumacząc, nie dyskutując, sprytnie zasłaniając swoje uczucia, plany i myśl. Dystansując się, oszczędzając swoją energię na zajęcie się sobą, przygotowuje swoje odejście z tej relacji po cichu, nie zdradzając się ze swoją wiedzą i co planuje. Taka osoba staje się nieczytelna dla narcyza i on jest wobec niej bezradny, nie wie co ona ona czuje i kombinuje i nie wie gdzie uderzyć, nie jest w stanie nią manipulować.
W relacji z narcyzem nasza naturalna szczerość i otwartość działa przeciw nam, bo odsłania nasze słabe punkty w które narcyz uderzy i rozegra. Darujmy sobie tę szczerość w tym przypadku, nie rzucajmy naszych pereł przed wieprze. Bądźmy nieprzenikalni. Supernowa wie jak się mądrze zasłonić, jest niezależna i robi swoje, przez co staje się bardzo silna, niemanipulowalna. Zyskuje samoświadomość, wygrywa swoje życie i wolność, narcyz nie jest w stanie jej kontrolować, traci przewagę, przegrywa w tej grze.
Empatom ktorzy się obudzili z narcystycznej hipnozy i pragną wyjść z toksycznej relacji z narcyzem polecam post ' Wyplątać się z sieci narcyza' i inne artykuły na tym blogu poświęcone 'narcyzologii'.
----------------------------------------
Jeśli temat cię poruszył i masz ochotę powiedzieć coś od siebie - będę ci wdzięczna jeśli podzielisz się myślami w komentarzu.
Wszystko w punkt
OdpowiedzUsuńBrak słów...Właśnie się budzę na przemian z zaprzeczaniem. Empata… zawsze zastanawiałam się co ze mną jest nie tak, a okazuje się, że takich ludzi jest więcej, którzy często rezygnując z siebie będą uważać, aby nikogo nie zranić, przeżywać depresję z drugą osobą, dawać nieskończoną ilość szans, tłumaczyć każde złe zachowanie. Okazuje się, że na świecie nie ma tylko szarości, jest przede wszystkim czerń (źli ludzie) i biel ( Ci dobrzy). Ja już przegrałam swoje największe marzenie - rodzina - mam 38 lat, ale trzeba nagłaśniać problem zaburzeń osobowości z wiązki B, aby uchronić innych...
OdpowiedzUsuńBardzo, badzo Panią proszę by wykreslić ze swojego słownika słowo 'przegrałam'. Bycie osobą empatyczną, dobrą, uczuciową i uczciwą to nie jest przegrana, to jest atut. Ja Panią rozumiem, też byłam takim nieświadomym 'zadowalaczem' wszystkich i takim pokornym 'pochyłym drzewem na które wszystkie kozy skaczą'. Dużo czasu potrzebowałam zeby stanąć prosto i się z tego otrząsnąć. Sam załozyłam rodzine grubo po trzydziestce a swego pierwszego syna urodziłam w wieku 39 lat. Takich kobiet które 'pózno startują' z rodziną i macierzństwem (czy nawet adopcją) jest coraz więcej. Nigdy nie wiadomo co jeszcze los dla nas trzyma w rękawie....Najważniejsze by obudzić się z tego programowania umysłu które aplikują nam, empatom, manipulatywni ludzie, i zacząć doceniać swoją wartość, wrażliwość i uczyć się stawiać granice, by te nasze wartości chronić, zacząć żyć swoim życiem. A kiedy sami się nauczymy, jak to robić, podać rękę innym kórzy też idą tą samą drogą, wspierając się nawzajem. Tak naprawdę na swiecie jest bardzo wielu dobrych ludzi, tylko ci 'drapieżnicy - manipulanci' rozpychają się łokciami bez skrupółów, dlatego wydaje się że 'wygrywają'. Nie, nie wygrywaja, tak naprawdę może 'wygrywają; troche więcej pieniędzy, jakiś tzw 'status' na pokaz oparty na zakłamaniu i sztucznej pozie.... ale przegrywają swoje człowieczeństwo, autentyczność, prawośc, zdolność kochania. Życzę pani odbudowania wiary w siebie i optymizmu, no i spotykania na swojej drodze takich ludzi też będą potrafili panią docenić i kochać.
UsuńNie przegrała!wszystko możliwe!ja też mam 38 lat i też się obudziłam!możemy mieć rodzinę i dzieci jeszcze .Jeszcze jest czas!ja planuję inseminację dla samotnych we Lwowie.Nie zniszczy mojego marzenia o byciu matka!miłość można znaleźć w każdym wieku,w każdym wieku mieć kontakt z dziećmi!wszystko jest możliwe,wciąż jest!
UsuńOd zawsze zastanawiałam się co ze mną jest nie tak, co robię źle i złudnie myślałam, że jak się bardziej postaram to na pewno wszystko się ułoży... Dzisiaj czuję się złym człowiekiem, bo odchodząc sprawiłam przykrość drugiej osobie. Dziękuję za ten artykuł, z całego serca :)
OdpowiedzUsuńStraszne jest jak bardzo utożsamiam się że zdaniem "zły człowiek sprawiający przykrość" ja jeszcze się nie odważyłam no bo jak można kogoś tak krzywdzić? Co za durne myślenie. Gratuluję i tak zdrowo pozytywnie zazdroszczę nowego etapu :)!
UsuńW relacji z zaburzonym narcyztycznie człowiem to my jesteśmy tymi którzy nieustanie doswiadczają przykrości, złego traktowania, poniżania... tak jesteśmy tresowani i manipulowani poprzekręcaną narcystyczną narracją pasożyta żeby czuć się winnym na samą myśl o próbie zdrowego postawienie granic,
OdpowiedzUsuńwięc do wyboru mamy albo to krzywdzące traktowanie i kłamstwa akceptować przyjmując na klatę bez protestu, albo 'sprawić przykrość' narcyzowi odmawiając mu prawa do krzywdzenia nas.
Odchodząc w takiej sytuacji nie jesteś 'złym człowiekiem', tylko kimś kto zatrzymuje zło w jego działaniu, nie pozwala by to zło uderzało i raniło niewinnego człowieka - Ciebie.
Twoje slowa musze chyba wpuscic do swojej krwi.. od ponad roku tkwie w takiej beznadziejnej relacji, ktora mnie wewnetrznie zabija.. zgadzam sie na klamstwa, bycie tylko w zastepstwie.. byleby tylko byl! Nawet gdyby byl.. nie moglby byc na 100%. Jest Narcyzem i egoista.. liczy sie tylko z tym z kogo ma korzysc.. A ja tak strasznie potrzebuje jego obecnosci.. Potrafie sie "nakarmic" jednym zdaniem.. ba! nawet jedym slowem!..dobrze wie jak mna manipulowac i czym mnie dotknac.. jak sprawdzic czy wciaz cos do niego czuje :( Moje wnetrze od roku jest jak puzzle..rozsypane..pozwolilam mu wejsc do mojego zycia.. zniszczyc moj spokoj i pozwalam mu byc priorytetem! nawet jak o tym mysle to wewnetrznie mam tsunami lez i leku :( Chce zeby byl.. on o tym wie.. wiec gra ze mna jak mu wygodnie. Od dwoch lat prawie "nie zyje" swoim zyciem.. stalam sie twarda jak kamien i zimna jak lod :( dla wszystkich tylko nie dla niego..
OdpowiedzUsuńNie moge sie nikomu wyplakac.. bo ta historia jest jak z ksiazki :( jak sie podniesc?
Jak się podneść? trzeba zrobić rozrachunek z samą sobą czego sie chce od życia a czego nie. Trzeba pożegnać sie z iluzją, z podtrzymywaniem na siłe tej iluzji że narcystyczny partner jest jednak jakos tam tym jedynym 'facetem z marzeń' ktory 'nakarmi' tą niezaspokojoną potrzebę miłości, czułości, akceptacji... Narcyz tego nigdy nie da, nie umie kochać, za to potrafi grać i manipulować z zimną krwią, więc na pewno pokaleczy i porani. z czasem coraz bardziej. Pożegnanie się z iluzją jest bolesne, ale to jak przecięcie wrzodu, ból jest ostry ale krótki a potem nastepuje zdrowienie.
UsuńW relacji z narcyzem trudno sie połapać co sie do niego czuje, bo zachowania narcyza, jego gry, fałsze, zawsze bedą powodowały dysonans, narcyz to celowo zasila i rozgrywa, bo im bardziej jego ofiara jest zakręcona i rozedrgana, tym łatwiej nią manipulować. Na przykład można w niej pobudzać, sztucznie wywoływać desperacką potrzebę bycia z nim i lek przed odejściem, niepewność, rezygnacje z oporu itd....dlatego wszystko co narcyz robi i nasze reakcje na to trzeba kwestionować, jako elementy narcystycznej gry, nie wszystko jest prawdą,gdy żyjemy w czymś w rodzaju 'fake reality' tworzonego przez narcyza. Trzeba z tego 'fake reality' wyskoczyć choć na troche i stanać z boku by zonbaczyć jak bardzo to jest nieprawdziwe, pomimo silnych emocji które wzbudza. Te emocje warto obserwować ale, chociaż sarpia na wszytkie strony, nim nie ulegać 'z automatu' gdy narcyz naciska guziki na jego 'panelu sterowania'. Trzeba stawić opór, odłaczyć się od tego świadomie.
Trzeba zrozumieć że bycie 'karmioną' okruchami, cynicznie dawwkowanymi, zagranymi ochłapami, 'jednym zdaniem' czy 'słowem' nie jest warte tej ceny którą pani płaci przestajac być soba, cierpiąc, rozsypując na kawłki. ta relacja trwa tylko rok, co bedzie dalej? Trzeba by zacząć zbierać się do kupy zanim sie Pani rozsypie jeszcze bardziej .....
Przerwanie toksycznej relacji, takiego chorego, niszczącego uzależnienia od narcyza jest jak zerwanie z nałogiem i wymaga podjecia wewnetrznej decyzji, trzeba do niej dojrzeć.
Z pani postu wynika że pani już osiągnęła dużą samoświadomość, widzi pani gry które narcyz z panią prowadzi i co sie z panią dzieje. to najlepszy moment na nastepny krok.
Zamiast stawać się zimną, trzeba siegnąć do pokładów wewnetrznej siły i rozdmuchać w sobie wewnętrzny ogień, swoja moc, zrozumienie, samoświadomość. Trzeba też przeanalizować uczciwie i życzliwie swoje wrażliwe miejsca, te słabe punkty, i niezaspokojone potrzeby, które narcyz wykorzystuje by nami pogrywać. Zajać się tymi wrażliwymi miejscami, niezapokojonymi pragnieniami, zacząć robić cokolwiek ze sobą, by te sfery uleczyc, samemu nakarmić w inny sposób, niezależny od narcyza. Jesli trzeba poszukać pomocy, może psychologa czy kogoś życzliwego....Trzeba na powaznie wziać za to odpowiedzialność, zawalczyć o siebie, postawić siebie jako priorytet. tylko w ten sposób wyjmie pani narcyzowi z ręki pilota którym on panią dotąd sterował i sama przejmie kontrolę nad swoim życiem.
Bardzo Ci dziekuje za Twoje slowa. To wszystko jest szczera prawda. Nie wiem czy ktokolwiek jest w stanie zrozumiec ta sytuacje jesli w niej nigdy nie byl - a naprawde nikomu tego nie zycze.
OdpowiedzUsuńJestem kobieta dojrzala, mam dzieci.. to co sie obudzilo we mnie gdy poznalam tego czlowieka..nigdy nie sadzilam ze mam w sobie takie braki :( On nie jest moim partnerem.. Ma juz kolejna zdobycz.. choc jej partnerem tez w pelni byc nie moze. Ja wciaz trzymam go w swoim wnetrzu i zyciu, przerazona ze kiedy zniknie nie bede mogla oddychac.. mimo ze codziennie od ponad roku placze.. Jest osoba publiczna.. gwiazda wrecz.. nie wiem za czym tesknie..bo tamten "dobry czlowiek" juz nie istnieje.. a wciaz gdzie chce zeby byl..To jest jak narkotyk.. kiedy sie nie odzywa jestem kompletnie down.. jak zaszczyci mnie swoim kontaktem..albo obecnoscia jestem prawie w niebie.. choc juz wiem jakie to niebo ma pozniej cene. Byc moze gdybym mogla z kims o tym porozmawiac ktos pomoglby mi sie od tego uwolnic... ale w moim otoczeniu nie mam nikogo komu moglabym ten sekret powierzyc. Przezylam tyle lat i nie wiedzialam o istnieniu takich "potworow" Nie wiedzialam o co chodzi.. mialam hustawki emocjonalne wysokosci Himalajow spowodowane jego zachowaniem..szukalam..czytalam az dotarlam do Twojego Bloga. Czytanie tego co piszesz to jak plaster na moje wnetrze.. za malo czytam..nie jestem chyba jeszcze gotowa tego tak calkowicie odciac choc zdziwiona jestem czemu on nadal "mnie trzyma". Uzywa tych swoich narzedzi manipulacyjnych z pelna swiadomoscia.. wie dobrze jak mnie skrzywdzil.. nawet bym powiedziala ze jak o tym mowil to mial usmiech na twarzy :( Kiedy mamy sie spotkac nagle kontakt odzywa staje sie bardziej "dostepny" pozniej.. Odcina sie, wysyla mi pojedyncze zdania.. Poznalismy sie dwa lata temu.. od tego czasu mamy ze soba kontakt w tygodniu kilka razy.. ostatnio pisze ja czesciej choc kiedy zamilkne na kilka dni..zapuszcza te swoje haczyki zeby sprawdzic czy cos sie u mnie zmienilo.. Wyjechal..nie ma go od kilku tygodni.. i zadzwonil ze chcialaby zebym przyjechala.. cala technika swojej gry "slow" dobrze wie jak mnie dotkanc..nastepnego dnia.. kubel zimnej wody..ze niby nie moze akurat w ten weekend.. i od tego czasu sie nie odzywa do mnie.. Ja dzis od rana mam w sobie kolce..takie ktore kluja moje wnetrze.. wlaza wszedzie..detox...glod.. zadzwonilam ale oczywiscie nie odebral.. nie oddzwonil.. On dobrze wie jak to dziala..:( Naprawde ksiazke moglabym napisac..choc swoja droga naprawde takie publikacje jak Twoja powinny byc tak powszechne jak czytanie lektury szkolnej.. zeby nikt z nas empatycznych ludzi nie musial przez takie zyciowe doswiadczenia przechodzic. Ciesze sie ze Tobie udalo sie wyjsc z tej studni..czy mi sie uda?
Czy Pani się uda? zależy od Pani. Może potrzebuje się pani w końcu wkurzyć na to co pani robi? I na to że się Pani najwyrażniej pozwala oskubywac z własnej godności. Kurcze, wyglada na to trafiła pani na niezłego drania, w dodatku z pewną charyzmą, który karmi swoje mega ego pani kosztem zupełnie cynicznie. Najwyrazniej sie panią bawi, okrutnie, z tym narcystycznym uśmieszkiem satysfakcji kiedy pani płacze i skarży sie że ją krzywdzi. Jeśli tak jest to Pani skargi i łzy tylko upewniają go że ma panią w ręku, więc skarżenie sie nie ma sensu, to go tylko wzmacnia a panią osłabia. Pisze pani że ma kolejną zdobycz... nie jest pani jego jedyną zabawką, ma ich wiecej, mozliwe że typ 'kolekcjonera', Taką kolekcję jest łątwo utrzymać w ciąłej gotowości i kontrolować karmiąc okruchami, tymi ochłapami z 'pańskiego stołu' i coraz dłuzszymi okresami nieodzywania się kiedy pani szaleje z desperacji. Ta desperacja jest też pani zapewne celowo dawkowana, zeby ochłap trafił na odpowiedni grunt, kiedy pani jest 'na głodzie' i mógł odnieść własciwy, piorunujacy skutek przy minimalnym wysiłku. Typowe zagrywki, raczej banalnie pospolite niż genialne....
UsuńNie wiem, jaki urok na pania ten 'gwiazdor' rzucił że daje się pani tak trzymać, co panią trzyma przy nim...jeśli to jest silny pociag seksualny, wtedy do całego psychologicznego galimatiasu dochodzi burza hormonów, wtedy racjonalne rozumowanie przegrywa z instynktem, niestety.
Wyjście z uzależnienia potrzebuje detoksu, odstawienia.
Detoks jest nieprzyjemny, ale konieczny, żeby się uwolnić od nałogu trzeba przez ten detoks jakoś zasnąć zęby i wytrzymać, nawet jesli sie zdarzy 'ześlizg', nie odpuścic. Bez detoksu się nie da i trzeba przez to przejść.
Jednak nawet jesli pani będzie próbowała ( z rozmyślnym wysiłkiem) odstawić go, to tyowy narcyz to wyczuje i będzie najprawdopodobniej co jakiś czas pociągał za sznurki żeby panią przytrzymać w kolekcji. Bycie odstawionym przez ofiarę to welki cios dla narcystycznego ego. Dlateo odstawiając drania od 'cycusia' trzeba nie tylko zniknać z jego horyzontu ale też poblokować kontakty w telefonie, facebooku,e-mailu etc...żeby nie mógł wysyłac tych swoich ochłapów, dla pani swiętego spokoju. to taka rada na wypadek, gdyby sie pani w końcu wkurzyła na tyle żeby go odstawić.
Zeby sie wyzwolić spod uroku takego człowieka trzeba tez przestać fantazjowac na jego temat, rozpamiętywać co powiedział, jak dotknał, spojrzał...itd, jakieby to nie było 'urocze' i 'fascynujace', jaką ma wartośc skoro to gra? 'chwyt marketingowy', fałszywa fasada, zasłaniająca moralną ruinę człowieka? Taka relacja jaka pani opisuje to już właściwie głównie odbywa sie w pani głowie, jego nie ma, a pani ciągle o nim mysli, fantazjuje, prowadzi z nim rozmowy we własnej głowie....tak naprawdę żyje fikcja na jego temat którą sama sobie kręci... a żeby pani kreciła dalej, zasilając go 'zdalnie' swoją mentalną energią, i była tym motykiem na szpilce w kolekcji, on od czasu do czasu wysle esemesa, który panią wzburzy albo wprowadzi w błogostan. No....Fake reality. Dltego, jeśli chce pani z tego wyjśc, musi pani to złapać, kiedy to sie dzieje, to krecenie filmu w głowie, i powiedzieć 'Stop klatka'. Zatrzymać to i zobaczyć ta fikcję, absurd tej sytuacji. Zracjonalizować.
Odwrócić od tego swoją uwagę zajmując sie CZYMS INNYM, co zaabsorbuje pani uwagę, myśli, fizycznosć. to nie jest łatwe, ale jesli sie to praktykuje to mozna dojśc z czasem do niezłej wparwy i te obsesyjne mysli o czarującym draniu, zasilajece to chore uzależnienie, z czasem zbledną, osłabną, nabierze pani dystansu, bedzie pani umiała je wyłączać. Życzę pani żeby któregoś dnia udało się pani je wyłączyć raz na zawsze i zostawić ten cały ambaras z narcyzem daleko za soba.
Dziękuję za ten wpis - a szczególnie za słowo "nieprzenikalność", które będzie teraz moją mantrą :). Jestem w relacji z "moim" narcyzem 10 lat. Na szczęście to nie mój partner, tylko promotor doktoratu (co ma dwa istotne minusy: pierwszym jest fakt, że jego naprawdę nie mogłam skutecznie rzucić od razu, kiedy się zorientowałam, co i jak - chyba że kosztem własnych ambicji, marzeń i zmarnotrawienia wysiłku; drugim - to, że większość tego, co napisano o narcyzach, dotyczy relacji "romantycznych"). Mimo że dawno rozpoznałam jego - i siebie też - to jeszcze zupełnie niedawno udało mu się wpędzić mnie znowu w to samo: poczucie winy, tłumaczenie się, usprawiedliwianie go, emocje, którymi się nakarmił, frustrację, która została ze mną... Na szczęście już naprawdę niedługo będę go mogła rzucić całkowicie, a zanim to się stanie, postaram się być NIEPRZENIKALNA :). Potem pewnie na długo zostanie żal, złe wspomnienia, poczucie niesprawiedliwości itd., ale czuję, że sobie poradzę. Przekonałam się, że wszędzie poza relacją z nim moja empatia, wrażliwość, gotowość do pomagania innym i cała reszta przynoszą mi sporo dobra, co daje mi nadzieję na to, że mogę być (i już bywam) mniej więcej szczęśliwa :) (nie w pełni, bo jednak na świecie jest dużo zła, ale mniej więcej to już coś :)). Dzięki jeszcze raz!
OdpowiedzUsuńcała prawda. Aż przeraża. bardzo mi się przyda to co przeczytałam. do niedawna jeszcze nie potrafiłam tego dostrzec. Teraz jestem bardziej świadoma i szukam pomocy żeby to jakoś przejść i zakończyć.
OdpowiedzUsuńPięć lat. Tyle mi zajęło żeby coolwiek z tego zrozumieć. Najbardziej boli że jedyne i największe "love story" przeżyłam... sama ze sobą. Narcyz od początku odbija nasze cechy, lubi to samo, wierzy w to samo, nam się wydaje że wygraliśmy los na loterii i nareszcie spotkaliśmy tę cudowną osobę, kogoś w 100% dopasowanego do nas, do naszych wizji, pragnień, kogoś kto je z nami dzieli i nie może się doczekać wszystkiego co niesie przyszłośc z nami... my łykamy to jak pelikan. Po pięciu latach zorientowałam się że ja nie znam tego cżłowieka. Bo on kłamał cały czas, i ciągle nadal kłamie i będzie kłamał. Manipulował mną by zyskać 100% uwagę, zrozumienie, miłość jakiej nigdy nikomu ani wczesniej ani później nie dałam... on nawet nie lubi tych samych rzeczy co ja, nie chce tego wszystkiego... po tych latach myślałam że będzie spełniony, szczęśliwy, w miejscu do którego myślałam że dążył (tyle że beze mnie). Myślałam że po prostu nie byłam tą osobą dla niego, tym kim on był dla mnie... podczas gdy dla niego to była tylko gra, a ja posłusznym pionkiem. Ciężka idiotka. Szkoda że to nadal tak bardzo boli. Jak ktoś kto jest tak bezwzględny pozwalał Ci kochać siebie tak mocno, wiedząc że nie będzie w stanie nigdy tego odwzajemnić. Patrząc jak się spalasz, jak wątpisz we wszystko czym jesteś, w co wierzyłeś, nie mogłam spać, jeść, schudłam 8 kilo zastanawiając się co jest grane, jak to naprawić, co robię źle, czemu nie jestem "wystarczająca"... nie życzę nikomu. Jak się zorientujesz, uciekaj gdzie pieprz rośnie, jak najszybciej. Wiem że to prawie niemożliwe, ale po jakimś czasie jestes już tak wykończony że albo targniesz się na swoje życie albo zorientujesz że lepiej ci będzie bez tej osoby...
OdpowiedzUsuńWiem co mnie w nim tak pociągało, jego zainteresowanie moją osobą, dopytywanie o szczegóły, tłumaczenie pobudek i powodów takich a nie innych decyzji... ja uczyłam się jego, tyle że on w większości nie mówił o sobie prawdy... ja za to po raz pierwszy w życiu wierzyłam w to że komuś się podobam i on mnie akceptuje taką jaką jestem... może dlatego tak bardzo bolało kiedy było już po wszystkim a on o mnie wcale nie walczył... przeszedł na porządku dzienny to że nagle zaczełam czegoś wymagać czy stawiać granice... pewnie miał już kogoś nowego kogo osaczał i gra coraz bardziej go wciągała... prawie zazdroszczę tej osobie tej jego nieprzerwanej uważności i ciekawości... a potem jej współczuję bo chyba lepiej tego nie doznać bo potem tak bardzo tego człowiekowi brakuje... kocham tego mojego narcyza, nadal, mimo że zablokowałam go już dawno i nie rozmawiamy, i wiem że on nie kocha mnie. I mnie nie chce. To taki wewnętrzny ból, tęsknota, pragnienie, by znowu mnie chciał. A rówocześnie wiem że to niemożliwe i czasem nawet sa dni że się z tego cieszę. Ta relacja mnie spalała. Jeśli mogę komuś coś poradzić... nie próbuj zrozumieć, nie da się zrozumieć. Nie dostaniesz odpowiedzi na swoje pytania bo jego gra musiałaby się kiedyś skończyć. A on chyba już sam wierzy w swoje kłamstwa i nie wie gdzie zaczyna a gdzie kończy się prawda...
OdpowiedzUsuńOdejście jest trudne, zwłaszcza po 13latach i z dwójką dzieci. Ale warto...teraz tylko przeżyć depresję, terapię i się nie zadręczać. I edukować społeczeństwo, bo jesteśmy tak bardzo wciąż nieświadomi. Pierwszy raz natknęłam się na artykuł o przemocy psychicznej po 7-8 latach związku, wcześniej nawet nie byłam świadoma, co się dzieje. I nie wierzyłam samej sobie, że to prawda. Tylko ciągłe poczucie winy. Czytając wypowiedzi osób, które stały się ofiarami narcyzów, dokładnie wiem przez co przeszly i sama odczuwam ulgę, że moje odczucia i interpretacje wydarzeń były prawdziwe. Teraz siedzę pod kocem przez większość czasu i próbuję cokolwiek ogarnąć. Jestem sparaliżowana i obolała, przytyłam w tym roku 15 kg. Ale mimo wszystko wiem, że było warto
OdpowiedzUsuńKsiążkowy przypadek ze mnie. A myślałam, że to moja wina
OdpowiedzUsuńKasiajestem 14 lat w związku z nartystyczna kobieta,potrzebuje pomocy gdzie mogę się zgłosić?
OdpowiedzUsuń