piątek, 13 grudnia 2019

ŚWIĘTA Z NARCYSTYCZNĄ RODZINKĄ - jak przetrwać i nie dać się zdołować

Idą Święta. W radiu  grają już 'Jingle Bells', choinki świecą w oknach sklepowych wystaw, zarobieni 'po kokardy' przedświatecznym sprzątaniem, pieczeniem pierniczkow, kupowaniem prezentów, choinki i karpia,  nawałem w pracy... szykujemy się do Świąt.  
Wiekszość ludzi lubi tą przedświąteczną krzątaninę i ten Bożonarodzeniowy klimat...
Tym co mają fajne, normalne, życzliwe rodziny robi  ciepło na sercu na myśl o świątecznych spotkaniach, rodzinnej wigilii, byciu ze swoimi bliskimi...czekają na to cały rok. 
Ale tym co wyszli z domu gdzie narcystyczny ojciec, mamusia lub brat dali nieźle w kość  albo mają wrednie toksyczną teściową albo teścia satrapę-maniaka kontroli, robi się niefajnie  na samą myśl że trzeba będzie odpękać obowiązkowe siedzenie przy świątecznym stole z rodzinką, robiąc dobrą minę do złej gry....  
Zamiast cieszyć sie cieszyć na świętą i spotkania  myślą o tym jak je przetrwać i nie czuć po tym jak zbity pies. 


Parę dni temu jedna z czytelniczek bloga napisała do mnie  o tym jak bardzo obawia się nadchdzących świąt. Czuje się w obowiązku spędzić z święta z rodzicami, ale cierpnie jej skóra na samą myśl o tym.  Wyprowadziła się kilka lat temu, do innego miasta, między innymi by być jak najdalej od narcystycznego ojca, od jego dyktatury, fochów, wiecznej krytyki i pretensji... Mieszka teraz daleko i ma swoje nowe życie, dużo włożyła wysiłku żeby się pozbierać ze sobą, nabrać poczucia własnej wartości i pewności, zaleczyć wyniesiona z domu nerwicę i psychiczne rany zadane przez ojca,  ale jej odporność na prowokacje i manipulacje ojca jest wciąż  bardzo delikatna, wrażliwa, jeszcze nie okrzepła. 
Ma dobry kontakt z mamą i tęskni za nią ale każdy kontakt z ojcem kosztuje ją bardzo dużo psychicznej energii, rozpamiętywania i długo wraca po tym do siebie, do jako takiej wewnętrznej równowagi.  Ojcu niewiele potrzeba by zburzyć jej z takim trudem budowany wewnętrzny spokój i to na długo. 

No właśnie, to jest klasyczna sytuacja, wielu z nas ma ten problem.  
Bo nawet jeśli parę ładnych lat temu  wyprowadziłaś czy wyniosłeś się z takiego domu, gdzie byłeś wiecznie krytykowanym kozłem ofiarnym i chłopcem do bicia,  gdzie narcystyczna matka albo ojciec, teściowa czy ktokolwiek inny,  wiecznie się czepiał o wszysto i nie dawał ci miłości, 
nawet jesli wykonałaś kawał solidnej pracy nad sobą żeby odbudować swoje poczucie własnej wartości, odpępowić od tej ich wiecznej krytyki i prowokowania cię, 
nawet jeśli  Tobie całkiem nieźle udaje  się  żyć swoim własnym życiem z dala od nich ..

to oni, niestety, najprawdopodobniej nie zmienili się nic a nic.

Bo wiadomo, narcyzi się nie zmieniają, 
co najwyżej z wiekiem 
jeszcze bardziej dziwaczeją i złośliwieją. 


Wiesz że w ich pojęciu twoje  odpępowienie się, twoja dorosła niezależność,  życie własnym życiem poza zasięgiem ich codziennej  kontroli  - jest aktem  bezczelnej, krnąbnej samowoli, na którą oni nigdy nie dali ci pozwolenia. 
Im bardziej ty jesteś na co dzień nieosiągalna dla ich humorzastych narcystycznych fochów;   
Im bardziej żyjesz po swojemu, a nie według schematu w który oni chcieliby cię wcisnąć;
- tym bardziej mają ci za złe... i tym bardziej czekają na to by  mieć tę,  choćby chwilową, możliwość by cię mieć w zasięgu oka i języka,  ukarać cię za nie bycie w ich dyspozycji, za niemożność kontrolowania cię,  dowalić za to, ugryźć  we wrażliwe miejsce,  sprowokować, i choć na chwilę się nasycić  tym poczuciem ze udało im się ciebie upokorzyć, zbić z pantałyku, zdołować, wziąć pod but, zdominować .... jak kiedyś.  
Wiesz o tym, bo już tak nieraz  było. Każda wizyta, telefon, spotkanie, to swoista próba sił. Ty intuicyjnie się spinasz, próbujesz stworzyć wokół siebie niewidzalne tarcze by się bronić, narcyz napiera i szuka okazji żeby  cię 'dziabnąć'. 
 Wiesz że taki toksyczny ojciec, matka, teściowa czy rodzeństwo,  'wyposzczony' twoją nieobecnością, najprawdopodobniej będzie jakoś  próbować  swoich gier na tobie, jak tylko ty przekroczysz próg ich domu, albo oni przekroczą próg twojego.  To po prostu wisi w  atmosferze, w powietrzu pełnym niewypowiedzianych (jeszcze) na głos pretensji,  wyczuwalnych jak tylko przekroczysz ten próg.  Spodziewasz się że w to całe świętowanie w może zostać  zatrute jadem gierek  serwowanych przez toksycznego  członka rodziny. 
Jest do przewidzenia że narcyz-kontroler ma  jakąś manipulacyjkę, focha, zagrywkę zaczepkę  w zanadrzu,  specjalnie przygotowaną na tą okazje, albo typową dla jego 'repertuaru'. Nie byłby sobą gdyby nie.... 
taka jego/jej natura. 

My empaci mamy taką skłonność by filtrować z powietrza  te niewypowiedziane fochy i pretensje, i desperacko robić coś by rozładować atmosferę, dużo gadać, uśmiechać wymuszonymi uśmiechami, żartować wymuszonymi żartami, zakrzątywać się pomocnie....  byleby zagłuszyć i rozpuścić ten kwach w powietrzu... chociażby poudawać że jest fajnie, że jesteśmy sympatyczną normalną rodziną, że wszyscy się kochają i ładnie celebrują,  ....  Staramy się to robić za wszystkich i wszystkich zadowolić, bo mamy nadzieję że jak wszystkich zadowolimy to może chociaż przez chwilę będzie  fajnie, serdecznie i normalnie....Staramy się wykrzesać z siebie spontanicznie i z dobrej chęci  trochę dobrego nastroju, optymizmu, żartu, żeby ożywić i ocieplić atmosferę. Tacy jesteśmy my - empaci, dobrzy ludzie. 
Ale i tak często po takiej wizycie, świętach, spotkaniu, zamiast podniesieni na duchu i ogrzani serdecznością bliskich, wracamy  z jakimś takim ciężkim sercem, rozczarowani, przybici, i to potem na długo zostaje w duszy trujący  osad i mielimy potem w głowie co to było, co nas zabolało....leczymy psychicznego kaca.  
Bo narcyz zrobił coś co wyssało  przyjemność z tych świąt i spotkania,  upolował taki moment żeby cię ugryźć,  strzelić fochem prosto w otwarte serce i jakoś zdołować, wbić w poczucie winy, upokorzyć.   Tak żeby wbić drzazgę, rozdrapać dawne niezaleczone rany, żeby zabolało,  dotkneło do żywego i żeby zostało na długo. 
Nawet jak wyjdzesz, wrócisz do domu, nieraz  chce ci  się wypłakać w poduszkę albo wiele dni mielisz taki na nowo wzbudzony dialog w głowie między tobą i narcyzem, czujesz się jakby ten narcyz  wbił ci haczyk w boleśnie wrażliwe miejsce i teraz pociąga za przyczepiony do haczyka niewidzialny sznurek próbując  manipulować twoimi uczuciami. Było tak? Skoro czytasz ten artykuł to pewnie było. 
Ale wcale nie musi wiecej tak być. Jak? O tym za chwilę. 

Jak zwykle przed takimi celebracjami, świętami, wizytami, spotkaniami z narcystyczną manipulacyjną rodzinką nie raz myślimy sobie 'czy naprawdę musze tam pójść?'
Mamy mieszane uczucia albo wręcz odruchową niechęć...
I czasem uda się usprawiedliwić niepójście,
i dać sobie prawo być nieobecnym
nawet spędzic je samemu, co też może być całkiem ok. 
Ale czasem z różnych powodów nie bardzo się da i idziemy... albo zapraszamy ich do siebie 'bo trzeba i wypada' 
i próbujemy się uzbroić by przetwać to 'spotkanie pierwszego stopnia' w jak najlepszej kondycji i nastroju a  nie wyssani i pokiereszowani psychicznie jak Harry Potter po ataku Dementorów :)))) 

Przedświąteczny czas to najlepszy moment żeby napisać parę słów jak się właśnie uzbroić na takie okoliczności. 
Bo czasem naprawdę nijak nie da się ich uniknąć. 

Więc trzeba mieć w zanadrzu plan, strategię i sposób jak w tym narcystycznym rodzinnym sosie być nieprzemakalnym na manipulacje, fochy i narcystyczne prowokacje. Jak nie dać im paliwa i pozostać możliwie nietkniętym i co bardzo ważne -  dać sobie w te święta także to, co nas karmi, daje radość i pozwala odpocząć. 

Po pierwsze - Darujmy sobie oczekiwania. 
Nie oczekujemy że jakims cudem akurat może tym razem w końcu otrzymamy od narcyza i rodzinki  upragnione i wytęsknione autentyczne serdeczne wsparcie, rodzicielską/teściowską bezwarunkową akceptację i miłość itd. Nie i nie. 
Darujmy sobie płonne nadzieje.   
Jeśli narcyz nie dawał nam tego przez całe życie to i teraz nie da,  dajmy sobie spokój z tymi oczekiwaniami, nie skupiamy się na nich, nie łudzimy się że jak my się bardzo, bardzo, bardzo postaramy to może nas w końcu doceni, pokocha i uszanuje
Brak tego typu oczekiwań  zaoszczędzi nam rozczarowań ... Jesteśmy teraz dorośli i tę potrzebę akceptacji, miłości, wsparcia i docenienia zaspokajamy sobie budując bezpieczne relację z ludźmi którzy są do  nich zdolni, a nie z osobami zaburzonymi narcystycznie. 
Wiec odwiedzając narcystyczną rodzinkę nie oczekujemy zbyt wiele dla siebie, wystarczy by po prostu  przebiegła w miarę neutralnie i  'bezszkodowo' dla nas.  

Zamiast tego planujemy święta  tak, żeby ten kontakt z toksyczną rodziną był sensownie ograniczony,  by zostawić sobie przestrzeń dla siebie, na robienie czegoś co nas cieszy i da wytchnienie. Na czytanie książek, obejrzenie fajnego filmu, spotkanie z prawdziwymi przyjaciółmi, pójście na sanki czy zagranie w bierki z dzieciakami, upieczenie jabłek z cynamonem, spacer do lasu, kąpiel przy świecach, zrobienie listy noworocznych marzeń... 
Zaplanuj i konsekwentnie zrób coś  dającego-do-serca, co Ci  ogrzeje dusze, naładuje baterie, pozwoli odpocząć i połączyć z własnym wnętrzem.  Sama wiesz najlepiej co to może być dla ciebie. 
I daj temu priorytet. 


Po drugie : Brak napinki i neutralność

powiedzmy sobie dobitnie 'Jestem tu ale nic nie muszę". 

            Nikomu nie musisz nic udowadniać 
      i na nic zasługiwać, nikogo na siłę zadowalać. 
W obecności narcyza skupiasz  się na sobie
 a nie na narcyzie. 
Jego humory, oczekiwania  i  zagrywki
 nie są w centrum twojego zaiteresowania, 
więc nie dajesz im niepotrzebnie uwagi. 

Wystarczy że wobec narcyza zachowujesz  uprzejmą neutralność.   

W poście ' Wyplątać się z sieci narcyza' opisałam dokadniej technikę ' zero uwagi, obojętność , kamienna twarz' 
po angielsku mówią na to 'grey rock' - szara skała.

Chodzi tu o to by w obecnosci narcyza nie dawać mu  nadmierej uwagi i nie reagować na jego zaczepki i oczekiwania. Zamast skupiać się na nim, skupiamy się na sobie i staramy się usuwać mu z pola widzenia, być dla niego nudno-niewidzialni.   


Poprzez świadome wycofanie napiętej uwagi
 z tego co robi, co mówi, 
jak się wobec nas  zachowuje 
i czego oczekuje narcyz, 
schodzimy mu z pola widzenia i  
jesteśmy znacznie mniej podatni na jego prowokacje 

Stramy się  usuwać z  pola widzenia narcyza, nie próbujemy wywierać na nim wrażenia, jakoś 'zaistnieć' w jego oczach w nadziei że nas w końcu jakoś  doceni i zauważy. Lepiej się nie łudzić i daremnie nie wysilać, narażamy się tylko na atak i rozczarowanie.  Im mniej zwrócimy na siebie jego uwagi,  tym lepiej dla nas. 

Na jego zaczepki, sceny, numery, reagujemy zdawkowo, albo najlepiej wcale, obojętnie. 
Nie wkładamy w to swojej energii, 
mamy selektywny słuch i słyszymy tylko to, co nam odpowiada, resztę wpuszczamy jednym uchem - wypuszczamy drugim, 
bez rozkminiania i wnikania w szczegóły 'a czemu to powiedziała, a co on sobie myśli, a jak ona tak może'. ...
Może, bo to narcyz, a narcyz  bywa toksyczny i  tak ma, a my temu nie dajemy uwagi. 


Nie ingerujemy też i nie reagujemy na to, jak narcyz w naszej obecności traktuje innych domowników. Na ten moment to nie ma sensu. To jest sprawa/gra  pomiędzy nimi a nie twoja. 


Wizyta świąteczna, urodziny, rocznica,  to nie jest czas na naprawianie i rozwiązywanie problemów innych członków rodziny, za które  ty nie jesteś odpowiedzialna. 
  
Można  o tym ewentualnie pogdać później, na spokojnie, spotykając się w cztery oczy na neutralnym gruncie  z zainteresowaną osobą,  ale absolutnie nie na rodzinnym forum podczas świąt czy urodzin, bo zepsujemy do reszty całą imprezę, dolewając tylko oliwy do ognia. 

Żeby nie prowokować awantur   i niepotrzebnego kwachu my  to na ten moment wszelkie negatywne zagrywki narcyza ignorujemy, olewamy, nie analizujemy, nie wnikamy, nie interweniujemy, nie rozwijamy tematu, nie dyskutujemy, nie tłumaczymy, nie próbujemy przekonywać ani się tłumaczyć. 
Niech se narcyz gada, myśli i oczekuje co chce, jego problem, jego brocha a nie nasza. 
Wzruszamy  ramionami, uśmiechamy zdawkowo, przewracamy oczami  i machamy ręką, obracamy w żart, jesteśmy troszkę jakby znudzeni. 

Jeśli narcyz jest przykry, chce uparcie za wszelką cenę robić sceny, dyskutować i odstawiać cyrk - to to jest dla nas sygnał że właśnie teraz musimy natychmiast wyjść do toalety, wynieść talerz do kuchni, albo śmieci do śmietnika, albo wyprowadzić psa,  albo natychmiast musimy  wykonać ważny telefon czy odebrać wiadomość z WhatsApp'a  i nie jesteśmy zbyt zajęci by zwracać uwagę na zagrania narcyza.   
Zrób cokolwiek, byleby zejść mu z lini strzału, zrobić unik,  gdy zaczyna robić numery. Spróbuj przy tym policzyć w myślach do dziesięciu i  nie przeżywać, nie brać poważnie ani osobiście do siebie jego cyrkowych występów, pokazówek i wysiłków by cię zaczepić. Olej to. Jeśli go zwyczajnie olejesz, to on będzie skonfundowany i wytrącony z  z gry w którą próbuje z tobą grać... 

Narcyz liczy na to że jak coś zrobi na pokaz, rzuci jakiś przytyk, złośliwy komentarz, aluzję, przewróci oczami, zrobi minę, znacząco zamilknie czy wybuchnie .... to  wywrze na nas wrażenie, skonfuduje, rozzłości, zdołuje, zgasi, zawstydzi, zepsuje humor..... Ale jeśli my machniemy na to lekceważąco ręką, puścimy mimo uszu i nie damy mu reakcji jakiej oczekuje,  to on nie dostanie uwagi, swojej satysfakcji, swojego paliwa a my oszczedzamy swoją psychiczną energię.

Narcyz jest przyzwyczajony do tego że wszyscy są nieustannie skupieni na nim, więc  jego obliczone na konkretny efekt słowa, ostentacyjne zachowania, złośliwe  teksty, wybuchy, prowokacje, aluzje, czy chociażby wymowne westchnienia, przewracanie oczami i spuchnięte prowokacyjne milczenie wywołują silne wrażenie na uzależnionych od niego osobach które  natychmiast jakoś reagują. I ta reakcja to jest właśnie to narcystyczne paliwo, to potwierdzenie że jest na pozycji kontroli i pociąga za sznurki.  Brak oczekiwanej reakcji i obojętność 'publiczności' wytrąca mu te narzędzia kontroli z rąk i wtedy to on jest bezradny  i zbity z pantałyku.  
Ale nie przejmujemy się nim.  Zamiast się zżymać na jego jakąś zaczepną aluzję czy przytyk, udajemy że nie słyszeliśmy, zmieniamy temat albo wychodzimy z pokoju. 

 Jeśli narcyz i tak rzuci za tobą jakiś zaczepny przytyk, szyderstwo,  nieprzyjemną aluzję czy brzydką uwagę,  to wyobraź sobie  że to  trafia  prosto do śmietnika albo jeszcze lepiej -do toalety, robi chlup! i ty mentalnie spuszczasz za tym wodę.  Trafiło tam, gdzie powinno. Załatwione. 



Kiedy manewrujemy umiejętnie  i stajemy się obli,  narcyz nie ma jak nas zahaczyć, ze swoimi złośliwymi trikami, gierkami, zagrywkami trafia kulą w płot i nie dostaje uwagi to  może być tym poirytowany i nawet wkurzony,  ale ważne jest by konsekwentnie zachować spokój, obojętność i  nie  dać się sprowokować do dyskusji ani tym bardziej  awantury. 
 Jak on się wkurza, irytuje, naburmusza - zamiast się denerwować - pomyśl o tym że on po prostu  odstawia swój zwykły cyrk którego nikt nie ma ochoty ogladąć i machnij ręką.  Jego krytyka i czepianie nie ma nic wspólnego z rzeczywistą wartością tego kim jesteś i co robisz. To po prostu produkt  jego wykrzywionego widzenia i traktowania ludzi. Zostaw go z tym samemu sobie.   
W końcu ta wizyta wkrótce się kończy, więc czas jest po twojej stronie.

Pomyśl i uśmiechnij się w myślach do tego,  co fajnego zrobisz dla siebie 'w nagrodę za dzielność' jak wrócisz do domu. Niech to będzie coś naprawdę przyjemnego i relaksującego. 

Jeśli trzeba - zawsze możesz wyjść. 

Po trzecie : zneutralizuj narcyza

Narcyza można stosunkowo łatwo  zneutralizować a nawet zaspokoić  przy tym bardzo neutralnie jego desperacką potrzebę  uwagi rzucając mu od czasu do czasu jakieś mięsko, czyli jakąś mało znaczącą pozytywną (uwaga! nie zaczepną!)  uwagę na jego temat w stylu ' O!, jakie masz ładne guziki przy koszuli! gdzie ją kupiłeś?'' Jest duże prawdopodobieństwo że narcyz  się na to złapie, podchwyci temat i  zamiast się ciebie czepiać zacznie gadać o swoich koszulach a ty  nie musisz go nawet zbyt uważnie słuchać, wystarczy że od czasu do czasu kiwniesz głową i mrukniesz   'o...  hmmm...   acha........'. Grunt że zwekslowałaś rozmowę na nieszkodliwe  tory. 
Może być to jego mechanik samochodowy, wygrany konkurs na szydełkową serwetę w klubie seniora czy jak mu się w zeszłym roku udały ogórki na działce,.. cokolwiek, znasz go/ją, wiesz czym się interesuje, to coś wymyślisz.   Jeśli zacznie się rozwlekle rozwodzić o tych koszulach, serwetkach,  mechanikach, ogórkach....   to ok, zagrałaś skutecznie na czas, odwrociłaś  uwagę od tego jakie ma wąty i zaczepki do ciebie, pozwolisz mu/jej się wygadać na ulubiony jego temat neutralny dla ciebie  a wizyta niedługo się skończy. Dobrze jest mieć parę takich tematów zastępczych w zanadrzu, gotowych, wcześniej przygotowanych. To nie jest trudne, baw się tym!!!


Po czwarte, BARDZO WAŻNE : Nie mów o sobie nic ważnego i  osobistego

Nie opowiadaj narcyzowi, ani w jego obecności, o swoich problemach i sukcesach. 

Narcstyczny rodzic, czy teściowa,  jeśli  żywi do ciebie pretensję o to że urwałaś się ze smyczy i nie dajesz sobą sterować raczej  nie ucieszy się szczerze z twoich sukcesów w życiu poza jego kontrolą. No, chyba że  jesteś jego dzieckiem gwiazdą-faworytem, wyznaczonym do roli 'chluba rodziny', to spuchnie z dumy i poklepie po plecach z komentarzem typu 'nooo, wiadomo, moja krew!'..  Ale jeśli ty akurat  raczej masz 'przywilej' bycia tym wiecznie krytykowanym członkiem rodziny, którmu narcyz wyznaczył rolę  czarnej owcy -kozła ofiarnego,  na które projektuje wszystkie swoje pretensje i wszystko co negatywne,  to nie licz na uznanie i pochwały. Choćbyś dostała nagrodę Nobla, to i tak narcyz znajdzie sposób żeby ci dać do zrozumienia że albo nie zasłużyłaś, albo i tak to nic nie warte albo nikomu niepotrzebne.  Jest bardzo prawdopodobne jest że im bardziej będziesz z siebie zadowolona, tym bardziej narcyz będzie próbować wejść ci na głowę, zaznaczyc swoją przewagę i jakoś  podważyć,  umniejszyć twoje sukcesy. Więc po co ci to? 
Ty chcesz budować i wzmacniać swoje delikatne,  nadwyrężone przez narcyza, poczucie swojej wartości, więc nie wystawiaj swoich sukcesów (ani tym bardziej planów, przedsięwzięć i marzeń!), pod ostrzał jego narcystycznej wszystko-niszczącej chorej krytyki, aluzji, gaslightingu.  Zasłoń je skrzętnie przed nim, ochroń, miej dla siebie i dla tych którzy są ci życzliwi. 
Pamiętaj że narcyz to zazdrosny  'joy killer'.
 Świąteczna atmosfera  co prawda sprzyja temu by otwierać serce przed ludźmi, dzielić się myślami, życzeniami, marzeniami, radościami, jesteśmy skłonni o nich mowić, ale uwaga! zarezerwuj to dla zaufanych, życzliwych ci osób. Uważaj przed kim się otwierasz.  Przy narcyzie radziłabym duuużą ostrożność i rezerwę, cokolwiek mówisz niech to będzie ogólnikowe a nie osobiste. 
 Jeśli odsłonisz się przed narcyzem ze swoją osobistą radością, sukcesem, marzeniem  - licz się z tym rasowy narcyz  ci je zazdrośnie odbierze i podepcze. Więc bądź mądrze powściągliwa. Paplaj beztrosko o rzeczach mało ważnych dla ciebie i neutralnych. Te ważne osobiste sprawy zasłoń i schowaj  przed  potencjalną zawiścią narcyza, która mogłaby cię zranić.
Jeśli narcyz cię zapyta 'no co tam u ciebie słychać?' to nie opowiadasz o awansie czy planach zmiany pracy, ani o tym że wyjeżdzasz na wakacje/delegacje do Włoch albo że wojujesz z bankiem bo masz problem ze spłatami kredytu, ani że masz nowego 'ukochanego'....nie mówisz o niczym ważnym, co dawałoby narcyzowi wgląd w ważne dla ciebie sprawy, lepiej zrób unik i opowiedz cokolwiek nieistotnego, ulotnego,  nieważnego typu:  'Ach, no właśnie  zepsuło mi się ogrzewanie przedniej szyby i dzisiaj  rano chyba z 20minut mi zajęło skrobanie szronu..'' albo 'A wyobraż sobie ze spotkałem ostatnio tą panią Zosię, twoją koleżankę z dawnej pracy, prosiła cię pozdrowić'..coś błachego, neutralnego.
  
Szczególnie bądź bardzo powściągliwa w mówieniu o swoich troskach i problemach, nawet jeśli narcyz będzie się o nie 'życzliwie' wypytywał. Nie daj się  zwieść pozorom i nie daj się podejść. 
Jeśli nieopacznie zwierzysz się narcyzowi ze swoich  problemów on będzie w duchu z satysfakcją zacierał łapki  że ci się nie udało i w odpowiednim momencie wyciągnie to i powie coś takiego  żeby cię jeszcze pognebić i dobić. Jego tok myślenia jest prawdopodobnie mniej więcej taki 'Urwała się ze smyczy i teraz ma problemy, Haaa, dobrze jej tak!, im gorzej tym lepiej, w końcu wróci z podkulonym ogonem i wszystko będzie po staremu, czyli po mojemu''. Będzie miał przepyszne 'shadenfreude'. Opowiadając narcyzowi o swoich problemach dajesz mu duuużo paliwa i cennej wiedzy jak może tobą manipulować i dowalać ci w najwrażliwsze miejsca,  może wokół tego opracować całe strategie i nawet intrygi by cię ściagnąć spowrotem albo namieszać, lub chociaż upokorzyć i zdołować. Więc lepiej się nie odsłaniaj. Od patologicznego narcyza i tak nie dostaniesz autentycznego wsparcia, wiec to nie ma sensu.  Jak się będzie natrętnie wypytywać o coś konkretnego możesz grzecznie, miłym tonem powiedzieć coś w rodzaju:''A dziękuję, wszystko w porzadku, nie dzieje  się nic specjalnego,  to miło że pytasz, gdyby stało się coś o czym musiałbyś wiedzieć to oczywiście dam znać''. I kończysz rozmowę, (na przykład wychodząc do toalety  i siedząc tam dłuższą chwilę:)))

Jak będziesz musiała tak często kończyć wątki wychodząc do toalety to zawsze możesz  powiedzieć  że jedzenie jest  takie pyszne.... chyba troszkę za dużo zjadłaś i  masz lekką niestrawność :)))) 
Czy coś innego  w tym stylu..

Wiedzę o tym czym żyjesz, co czujesz, czym się martwisz i czym cieszysz  zachowaj skrzętnie dla siebie, bo narcyz wykorzysta ją cynicznie by tobą manipulować, wtrącać się, naciskać najbardziej czułe punkty i guziki by cię prowokować, by znów poczuć że ma cię na pasku i kontroluje. To ci jest absolutnie niepotrzebne. 

Jeśli czujesz potrzebę pogadania sobie szczerze z jakimś innym życzliwym, kochanym członkiem rodziny albo przyjacielem to zrób to tak by narcyz nie słyszał i nie widział, nie przy nim. Najlepiej  wyjdźcie na spacer, albo do innego pokoju, umówcie się kiedy indziej na kawę, sami, w dyskretnej i swobodnej atmosferze, gdzie nie dosięgnie was gumowe ucho wścibskiego manipulanta. 
Zwierzaj się osobom do których masz zaufanie i masz też pewność  że nie wypaplają potem wszystkiego o tobie narcyzowi. Bądź przy tym tym ostrożna z wyborem zaufanej osoby,  bo ludzie w otoczeniu narcyza są zwykle pod jego silnym wpływem i umiejętnie  przyciśnięte przez niego wypaplają wszystko co im powiedziałaś jak na spowiedzi i jeszcze on ich pewnie przekona że to dla twojego albo ich dobra a wszystko czego się dowie zinterpretuje na twoją niekorzyść.  Poproś o dyskrecję, jak nie jesteś jej pewna na 100%- lepiej nie mów za dużo.

Jest naprawdę ważne by nie omawiać i nie odsłaniać  przed narcyzem tego co dla nas ważne, naszych wrażliwych sfer, radości planów, marzeń i problemów, w ten sposób pozbawiamy go wglądu w nasze życie i pozbawiamy w dużej mierze możliwości wcinania się, wtrącania się, oczerniania i dyskredytowania nas, roztrząsania przez nich naszych spraw i manipulowania nami i opinią innych o nas.  
W naszym najlepszym interesie jest mądrze odsunąć  nasze sprawy i nasze życie na jak największy dystans od narcyza, by nie miał do nich żadnego wglądu, żeby nie mógł w to wysyłać i opleść wokół tego jego myślowej negatywnej energii, która będzie wokół nas krążyć jak sęp, którą  my intuicyjnie będziemy potem wyczuwać niezależnie od dzielącej nas fizycznie odległości, która będzie w nas wzbudzać ten pożerający energię osądzający, krytyczny  dialog w głowie. Wiesz o czym mówię?...no właśnie, jeśli jesteś empatą to doskonale to znasz. Nie daj temu pożywki. 

Konsekwentnie odcinając narcyzowi wgląd w nasze osobiste sprawy   zyskujemy poczucie lekkości, swobody, niezależności i oszczędzamy masę emocjonalnej energii.  
Poczuj tę różnicę. 

W obecności narcyza starajmy sie zachować możliwie neutralnie, nie dając mu nadmiernej uwagi 
i nie dając się sprowokować do reakcji jakich on oczekuje.

Nie prowokujemy też jego - narcyza. Bądźmy grzecznie uprzejmi, ale nie wylewni.  Unikajmy zaczepnych odpowiedzi, awanturowania się, dyskusji. Olewamy jego zaczepki i jesteśmy możliwie uprzejmie obli wobec niego. 
Skupiamy się na tym i cieszymy się tym co jest miłe lub neutralne, innymi obecnymi gośćmi,  dobrym jedzeniem,... świetnymi pozytywnymi odwracaczami uwagi od narcyza są dzieci i zwierzaki, można czy ostatecznie, jak już nie ma nic innego, to chociażby gra planszowa czy telewizor.  :)  

 Gadamy o rzeczach lekkich, ciepłych, pozytwno-neutralnych i mało ważnych, o pogodzie, przepisach kulinarnych, postaciach z seriali, newsach z telewizji, nowym płocie sąsiadów, wplecmy jakiś lekki  dowcip, pochwalmy grzecznie sałatkę, apaszkę czy  nową fryzurę  itp... pogodnie uprzejma gadka-szmatka z omijaniem kontrowersyjnych i osobistych tematów jest w obecności narcyza najlepszym rozwiązaniem. 

Jeśli nauczysz się tak manewrować i puszczać potencjalne gierki narcyza mimo uszu, z pozycji obserwatora,   masz szansę spędzić jakiś czas z narcystyczną rodzinką bez większej szkody w samopoczuciu, a nawet się nieźle bawić.  
Jak się troche w tej 'neutralności' i odporności umocnisz, to w każdej sytuacji będziesz potrafiła wytworzyć sobie taką bezpieczną przestrzeń wokół siebie i nauczysz się  obserwować  gierki narcyza z dystansem, jak występy kiepskiego aktora. 
W końcu to tylko wizyta, ma swój ograniczony czas. 

Sama dla siebie oceń co jest dla ciebie bezpieczne 'tolerowalne" na ten moment i nie zmuszaj się do niczego. Naprawdę nie chodzi o to by testować na maksa swoje granice wytrzymałości a potem tygodniami dochodzić do równowagi lecząc  emocjonalne sińce.... 
To ty sam/sama regulujesz swój czas, dostępność do ciebie,  stopień zaangażowania,  w bepiecznych dla ciebie granicach i masz nad tym kontrolę.

Po piąte: zwróć uwagę na swoje ciało i rozluźnij się;

Dobrze jest co jakiś czas skupić świadomie uwagę na swoim ciele, na swojej postawie i wyrazie twarzy. Możesz zauważyć że się spinasz, wstrzymujesz oddech, ściskasz szczęki, ręce, ramiona, brzuch, możesz poczuć jak chwyta cię przysłowiowy 'dupościsk'... normalna podświadoma reakcja na podskórne psychiczne napięcie w stresującej sytuacji. Postaraj się  świadomie przywrócić swobodną postawę, puscić zacisk. Pamiętać by od czasu przeciągnąć się, rozlużnić żuchwę, ramiona, szyję, brzuch,  wziać parę swobodnych,  rozluźniających oddechów. Głowę i plecy swobodnie trzymać prosto, ramiona i ręce lużno, nie zaciskać kolan.  Zgarbiona i ściśnięta postawa prowokuje narcyza do zaczepek, a prosta swobodna rozluźniona postawa podświadomie wzbudza szacunek a  nam pomaga utrzymać opanowanie i spokój. 
Ponadto skupienie się na wyprostowaniu i rozluźnieniu ciała jest dodatkowym sposobem wycofania napiętej uwagi od zachowań narcyza i skierowania się świadomie ku swojemu wnetrzu, ku SOBIE, dodaniem sobie animuszu,
 z poczuciem że masz to TY masz  kontrolę nad swoimi odczuciami, ciałem, reakcjami.    

Na podsumowanie jest jeszcze jedna, być może najbardziej podstawowa zasada: 
to ty decydujesz o swoich reakcjach, ty ustalasz swoje granice tolerancji,  zasady swojego zachowania i regowania sama dla siebie. 

Cokolwiek narcyz sobie wobec ciebie uzurpuje, tak naprawdę nie ma prawa ani mocy do niczego cię zmusić ani niczego ci narzucić. 
Jego wpływ na ciebie sięga tylko tak daleko jak ty mu na to pozwalasz. 

Patrząc racjonalnie nie ma jak cię do niczego zmusić ani nic narzucić kiedy ty odmówisz udziału i nie dasz emocjonalnej odpowiedzi. 

Jeśli ty wytworzysz wewnatrz  i na zewnątrz siebie taką przestrzeń, jakby bańkę przesyconą twoją własną ochronną energią pochodzącą z  wnętrza ciebie,  a wobec narcyza pozostaniesz neutralna, gdzie nie ulegasz, nie reagujesz pod jego dyktando, jest jak bezzębny pies który próbuje gryźć ale nie ma jak i czym. Może sobie i poszczeka, ale i tak nic nie może ci zrobić. 
Jego jedyną siłą i pożywką 
jest wywoływanie w tobie emocjonalnej  reakcji. 
Nie ma reakcji -nie ma siły. 

Masz prawo chronić siebie i nic nie musisz, a w razie czego zawsze masz prawo odmówić brania w czymś udziału, odmówić odpowiadania na niechciane pytania, odmówić robienia czegoś czego nie chcesz. 
I to bez obowiązku tłumaczenia się.   

A jesli coś będzie bardzo nie fair 
i  poczujesz się naprawdę niefajnie 
to przede wszystkim 
masz prawo po prostu WYJŚĆ. 

To 'mam prawo wyjść' traktuj jak polisę ubezpieczeniową, do zastosowania w razie czego, gdybyś uznała że ten kontakt z narcyzem przekroczył twoje granice i  za dużo cię kosztuje.  Ty i tylko ty o tym decydujesz.  

Życzę wszystkim czytelnikom fajowych, przytulnych, radosnych Świąt,  spędzonych tak jak lubicie i po swojemu :)))


3 komentarze:

  1. Piszesz "my empaci" , a ja Ci napiszę po wielu latach pracy na tym aby wyjść z relacji z osobą o cechach narcystycznych/rysie narcystycznym/ osobowości narcystycznej ( whatever) warto zobaczyć siebie i swoje deficyty, zbadać swoją osobowość, to kim się jest, zbadać to co głęboko siedzi w nas i z czym idziemy do świata..
    Czy zdrowa dorosła, charakteryzująca się bezpiecznym stylem przywiązania, potrafiąca tworzyć i wchodzić w zdrowe relacje osoba, wejdzie w związek z osobą narcystyczną?? Dlaczego jej potrzebuje? Dlaczego ją wybiera? Do czego jej tak bardzo potrzebuje czego sama nie jest w stanie sobie dać... Taki empata dostaje jakąś ważną korzyść psychologiczną w relacji z narcyzem...
    Trudne to.. tak czy siak


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz absolutną rację, zgadzam się z toba, trochę wspominałam o tym w różnych miejscach na blogu, że wyjście z relacji z narcyzem to kawał solidnej pracy nad SOBĄ, zobaczenia czego nam brak, że szukamy takich pewnych siebie, dominujacych osób i wiążemy się z nimi, ...jakie są'słabe punkty' naszej włąsnej osobowości sprawiaja że wchodzimy w taką toksyczną relację i w niej tkwimy... o potrzebie popracowania nad tym, wzmocnienia siebe, że aby wyjść z takiej relacji trzeba w pewien sposób dojrzeć....
      mam już szkic posta w którym staram się to ująć, rozwinąć i w uporządkować ..mam nadzieję że znajdę czas by go niedługo skończyć i wrzucić na blog.
      Bardzo ci dzięuję za ten komentarz.

      Usuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń